Podróże małe i duże Skałki: Podróże Śladami folkloru, cz. 6 | 18.02.2025
Co
ciągnie ludzi w góry? Natura, krajobrazy, chęć pokonywania własnych ograniczeń,
kuligi, borówki, grzyby... Przyciąga sprzężona z tym wszystkim kultura
góralska, będąca prawdziwym fenomenem kulturowym – pod względem zarówno
żywotności, jak i popularności, czego wielokrotnie już prześmiewanym symbolem
stały się sprzedawane nad Bałtykiem ciupagi, dostarczane z Chińskiego Centrum
Handlowego w Wólce Kosowskiej pod Warszawą.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Pomnik Jana Sztwiertni w parku w Wiśle. Fot. Jakub Skałka
***
Góry nie potrzebują
promocji – prędzej czy później wypromują się same. Niektóre szybciej, jak Tatry,
modne bez przerwy od XIX wieku, inne później, jak Bieszczady, które jeszcze
kilkanaście lat temu uchodziły za ostatni bastion walki z komercjalizacją
Karpat. Beskid Śląski plasuje się gdzieś pośrodku tych dwóch skrajności. Jego
„oswajanie” napędzał rozwój infrastruktury kolejowej, drogowej i uzdrowiskowej
oraz potrzeba znalezienia alternatywy dla Podhala, które już w okresie pomiędzy
wojnami było mekką polskiej bohemy artystycznej, w opinii wielu zbyt zatłoczoną
i przereklamowaną.
Odrębną,
niekomercyjną, subtelną, trafiającą zapewne do wąskiego grona odbiorców, lecz
niezwykle wdzięczną formą promocji naszych gór i ich tradycji była (i wciąż
jest) sztuka. O poczuciu krzywdy po odbiorze sałaszy śpiewa tęsknym głosem Bacza
w „Jasełkach śląskich w pięciu odsłonach” Emanuela Grima. O trudach i pięknie
góralskiego życia traktują dramaty Pawła Łyska, nazywane czasem „epopeją
beskidzką”. Dźwięk pasterskiej trombity
otwiera I akt „Śpiących rycerzy”,
napisanych przez Jana Łyska – „śląskiego Tetmajera” (notabene, muzykę do utworu
skomponował Jerzy Hadyna, ojciec Stanisława Hadyny). Dziś chciałbym zatrzymać
się nad utworem, prezentowanym na scenach wielokrotnie, w całości lub
fragmentach, przez kilka zespołów, począwszy od Zespołu Pieśni i Tańca „Ziemi
Cieszyńskiej”, skończywszy na ZPiT „Śląsk”. Prezentowanym chyba najczęściej z
dzieł, których akcja toczy się w Beskidach, mimo to słabo rozpoznawalnym,
przynajmniej wśród osób niezwiązanych z folklorem. Mam na myśli „Sałaszników” –
operę ludową w dwóch aktach.
***
Gronie, gronie, gronie, roztomiłe gronie, gdych od was daleko tęsknotą zapłonę, tęsknotą za wami, bo tak was miłuję, tu na waszym łonie jak w niebie się czuję.
Wyśpiewany
Beskidom hymn pochwalny stanowi klamrę kompozycyjną utworu, którego akcja
sprowadza się do historii dwojga zakochanych. Dziewczyna żegna wyruszającego na
wojnę narzeczonego, by po latach doczekać jego powrotu w rodzinne strony, nie
dając wiary pogłoskom o śmierci młodzieńca i skutecznie przeciwstawiając się
próbom wydania jej za innego. Tę rzewną opowieść (z happy endem) zawdzięczamy
Ferdynandowi Dyrnie oraz Janowi Sztwiertni, który uświetnił i unieśmiertelnił
sztukę swoją kompozycją muzyczną.
***
Obaj,
zarówno kompozytor, jak i autor libretta, byli głęboko związani ze Śląskiem
Cieszyńskim, z Beskidami i polskością. Urodzony w Ustroniu Sztwiertnia,
absolwent Seminarium Nauczycielskiego w Bobrku i pedagog w wiślańskich
szkołach, napisał sztukę jako 22-letni samouk muzyczny. „(...) Miał wielki
talent melodyczny, tak wielki, że oryginalne jego melodie stawały się melodiami
śpiewanymi spontanicznie przez szerokie rzesze społeczeństwa” – skwituje
kilkadziesiąt lat później muzykolog Adolf Dygacz i rzeczywiście, pieśni kompozytora,
zmarłego przedwcześnie w obozie koncentracyjnym, do dziś żyją własnym życiem. Dyrna,
urodzony w Jabłonkowie pisarz, dramaturg i zapalony aktor-amator, znacznie
starszy od Sztwiertni, kreśląc „Sałaszników”, był już rozpoznawanym w regionie
działaczem kulturalnym. Prócz opery pozostawił po sobie kilka dzieł dokumentujących
realia beskidzkiej codzienności. Są wśród nich także obrazy – jeden z nich,
przedstawiający izbę góralską, oglądać można w Muzeum Śląska Cieszyńskiego.
***
Góry,
jako się rzekło, nie potrzebują promocji. Beskidy jej nie potrzebują. Ta, którą
zapewniły im talenty Cieszyniaków, podparte miłością do rodzinnych stron, ma
jednak wiele do zaoferowania nam samym. Niech ta myśl i dwa zwięzłe biogramy
będą inspiracją na dziś.
Jakub Skałka