Powiedzieć, że
przemieszczam się rowerem rzadko, byłoby nadużyciem – nie przemieszczam się nim
właściwie wcale. Choćbym miał przebyć pół miasta, wolę się poruszać o dwóch
nogach aniżeli o dwóch kołach. Nie wiem dlaczego, tym bardziej że z
przyjemnością pielęgnuję wspomnienia rowerowych wypadów z Tatą; zwłaszcza „do
parku”, w których obowiązkowym punktem były kajaki, wizyta nad wodospadem i
plac zabaw. Parkiem, który stał się dla mnie prototypem wszystkich parków, był
oczywiście ten pod Wałką.
Czytaj więcej »»