czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teskty i Kon-teksty Łęckiego: Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień? | 02.04.2024

„Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień” czytamy w słynnym poemacie „Ziemia Jałowa” autorstwa Thomas S. Eliota, w tej jego części, którą poeta nazwał „Grzebanie umarłych”. Dlaczego tak właśnie? – doczyta każdy, kto ciekaw. Ech, te niepokojące miesiące...

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 15 s
Tegoroczny Oktoberfest odbędzie się od 21 września do 6 października. Fot. Pixabay

I
„Listopad dla Polaków niebezpieczna pora” – przekonywał Stanisław Wyspiański w „Nocy Listopadowej”. A co, a niby grudzień lepszy, bardziej dla Polaków bezpieczny? A jest wszak takich w polskim kalendarzu dwanaście niepokojących miesięcy – w każdym by się coś tragicznego znalazło. Jeśli jednak bardziej prozaicznie zastanawiać się nad „naturą” miesięcy, to pewnie okazałoby się, że najbardziej mylącym miesiącem jest październik. Przykłady? Jak wiadomo Oktoberfest (czyli święto październikowe) do 1872 roku świętowali Niemcy w październiku, ale potem już zawsze we wrześniu. Zaś rocznicę rewolucji październikowej obchodzono, a może i dalej się obchodzi, w listopadzie. Czyli październik raz świętuje się we wrześniu, innym razem obchodzi się kolejną rocznicę w… listopadzie. Przyznam, że nie wiem dlaczego słynne bawarskie święto piwa zachowało w nazwie październik, gdy sama z pompą świętowana piwna impreza odbywa się we wrześniu. Tylko z tego powodu, że pierwsze takie święta miały miejsce w październiku? Na marginesie: pytanie kiedy, w jakim miesiącu, obchodzi się Oktoberfest padło w popularnym teleturnieju Milionerzy. I jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to odpytywanego przez Huberta Urbańskiego nieszczęśliwca niestety nie zawiodła znajomość języka niemieckiego. I w odpowiedzi wypalił – „w październiku!”. I odpadł – rzecz jasna.

II
Co do wspomnianej komunistycznej październikowej rewolucji. Rzecz sprowadza się do tego, czy liczyć datę bolszewickiego przewrotu w starym stylu czyli kalendarzu juliańskim obowiązującym w carskiej Rosji (i wtedy mówić o październiku), czy w przyjętym przez komunistów parę miesięcy później kalendarzu gregoriańskim – zgodnie z którym proletariacka z nazwy rewolucja dokonała się w listopadzie. Piwo i rewolucja. No cóż – o ile kac po święcie piwa mija pewnie następnego dnia, to oszołomienie po tamtej, Wielkiej Rewolucji Październikowej wielu jej świadomych i mniej świadomych spadkobierców męczy najwyraźniej do dziś. Nieprzypadkowo. Wszak bolszewicki październikowo-listopadowy zbrojny przewrót z 1917 roku przez sto lat nazywany był właśnie – „Rewolucją”. Na pewno był rewolucją w tym sensie, że odcisnął swoje piętno na całym XX wieku. Kumulował w sobie ideowe zawirowania, napięcia polityczne, społeczne i kulturowe stuleci wcześniejszych, a także nadawał im prawdziwie rewolucyjny impet, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Zmiana kalendarza juliańskiego na gregoriański, a więc np. października na listopad, to zmiana kosmetyczna, gdy tylko spojrzy się na nią z perspektywy ruchów prawie-że tektonicznych, jakie zaczęły się w listopadzie 1917 roku i wstrząsnęły społeczeństwami prawie całego świata w następnych dziesięcioleciach. A co z „rewolucyjnymi” ideami i pomysłami bolszewickiego października – dzisiaj? Z dzieciństwa pamiętam olbrzymi, acz trochę już wówczas przybrudzony, transparent z napisem „Idee Lenina wiecznie żywe” – wtedy, w latach siedemdziesiątych wydał mi się on jakąś kabaretową hucpą. Robił na mnie równie niepoważne wrażenie jak wciskany wówczas uczniom i uczennicom wiersz Władimira Majakowskiego – „Mózg kla­sy, spra­wa kla­sy, siła kla­sy, chlu­ba kla­sy – / oto czym jest par­tia. / Par­tia i Le­nin – bliź­nię­ta-bra­cia –/ kogo bar­dziej mat­ka-hi­sto­ria ceni? / Mó­wi­my – Le­nin, a w do­my­śle – par­tia, /mó­wi­my – par­tia, a w do­my­śle – Le­nin”. Tak, tak zupełnie jak rewolucja październik (w domyśle) listopad, czy listopad (w domyśle) październik...

III
Dzisiaj muszę przyznać, że niektóre idee Lenina i jego towarzyszy bolszewików pozostają dla wielu jego – świadomych i nieświadomych – ideowych spadkobierców jak najbardziej żywe. W książce „Sowiety” Jan Paweł Wieczorkiewicz przypomina, jak to „(b)olszewickie egerie, jak np. żona Lenina Nadieżdża Krupska czy Aleksandra Kołłontaj, rozważały (…) odgórne zreformowanie instytucji rodziny jako »przeżytku burżuazyjnego«. Wstępem do tego była wolność zawierania i rozwiązywania związków małżeńskich z ich automatyczną rejestracją oraz swoboda aborcji, która stała się jedyną metodą regulacji urodzin”… I dalej pisał profesor Wieczorkiewicz: „Powszechnie propagowano pełną swobodę seksualną – teorię »szklanki wody«.. Ponieważ Bucharin (jeden z głównych bolszewickich teoretyków) obwieszczał, że »dzieci należą do społeczeństwa«, spowodowało to podjęcie jeszcze bardziej radykalnego programu ich »upaństwowienia«, aby wyrwać je spod zgubnego wpływu rodziców”. Tu dwie uwagi. Pierwsza jest taka: to bardzo, bardzo stary program, aby decydujący, ba jedyny wpływ na wychowanie dzieci miało wszechobecne Państwo. Bo rodzice wychowując dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami szkodzą i dzieciom, i – w konsekwencji – Państwu. Jeśli uznać, że to stare marzenie niektórych filozofów i utopistów jest jednym z wyznaczników totalitaryzmu. I uwaga druga – też odwołująca się do dzieci, tyle, że tym razem metaforycznie. Od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej znana jest formuła mówiąca o tym, że „Rewolucja zjada własne dzieci”. Przypisuje się ją Dantonowi, ale pewności co do autorstwa chyba nie ma. Oznaczać ma ta formuła, że ofiarami rewolucji stają się na pewnym jej etapie sami rewolucjoniści. Jakim etapie? A no na jej kolejnym etapie, na którym nie zrozumieli oni, że pochód rewolucji musi nieubłaganie iść dalej i ich postępowe poglądy z etapu przeszłego, zaczęły nagle brzydko pachnieć reakcją. I tak zgilotynowano Dantona, skazano na śmierć Bucharina. Ale przecież w niczym nie ulżyło to milionom ofiar prawdziwego piekła, które zafundowali swoim współczesnym (i potomnym) ci postępowo rewolucyjni uczniowie czarnoksiężnika.

IV
Aha, egzekucji na Bucharinie dokonano w marcu, Dantona zgilotynowano w kwietniu – tyle że nie z tego powodu Thomas S. Eliot uznał właśnie ten miesiąc za najbardziej okrutny.
Krzysztof Łęcki