Chance Liga: Slavia poza zasięgiem Karwiny. W Raju 4:0 dla lidera | 12.04.2025
Naładowani pozytywnymi emocjami po ostatnich świetnych wynikach
piłkarze Karwiny w sobotnim meczu 29. kolejki szybko wrócili z obłoków na
ziemię. Do parteru sprowadzili ich dziś w Raju zawodnicy lidera tabeli, Slavii
Praga, wygrywając 4:0.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Janusz Bittmar
Już początek popołudniowego hitu 29. kolejki obnażył
największą bolączkę ekipy gospodarzy w starciu ze Slavią – poukładaną częściowo
od nowa linię defensywną. Zamiast Camary na stoperze zagrał Traore, na flance
obrony Vallo i Fleišman. Krčík
z kolei w pierwszej połowie często wspierał linię środkową.
Kibice Slavii nie zawiedli. Fot. Janusz Bittmar
Ucierpiała na tym
architektura… ofensywy Karwiny, Vallo w poprzednich meczach lubił bowiem
wspierać atak, tymczasem w tym meczu musiał bardzo pilnować tyłów. I dodajmy,
niedokładnie, obie bramki Slavii strzelone przez Kušeja w pierwszej połowie
padły po błędach defensywy, w tym właśnie słowackiego piłkarza.
CHANCE LIGA
KARWINA – SLAVIA PRAGA 0:4
Do przerwy: 0:2. Bramki: 5. i 32. Kušej, 75.
Provod, 87. Moses.
Karwina: Lapeš – Vallo (46. Raspopović), Traore,
Krčík, Fleišman – Čavoš, Planka – Štorman (46. Ayaosi), Samko (81. Vinicius),
Singhateh – Vecheta.
Najgorszym kiksem „popisał” się w 32. minucie Krčík, który próbując z pierwszej
piłki z half-woleja dograć do stojącego po jego prawej stronie partnera z
drużyny… idealnie wystawił Provoda, a ten jeszcze piękniej dograł do Kušeja –
bohatera sobotniego starcia w Raju.
W
zasadzie wszystkie stracone bramki wręczyliśmy Slavii jako podarunek, po dużych
błędach –
trener Karwiny Martin Hyský
Slavia do przerwy prowadziła 2:0, a po zmianie stron
spokojnie kontrolowała wydarzenia na boisku. Pomimo ambitniejszej gry
gospodarzy to goście trafiali do celu – na 0:3 poprawił w 75. minucie Provod. Chwilę
wcześniej karwiniacy radowali się z kontaktowej bramki Vechety, ale tylko przez kilka sekund, sędziowie dopatrzyli się bowiem ofensywnego faulu w polu
karnym Slavii i gola najlepszego strzelca karwińskiej drużyny w tym sezonie nie
uznali.
Na deser zdenerwowanego takim rozwojem wydarzeń szkoleniowca Karwiny, Martina Hyskiego, główny arbiter spotkania poczęstował żółtą kartką. Gospodarzy w 88. minucie dobił symbolicznie golem na 0:4 Moses, który jeszcze jesienią bronił barw Karwiny.