Ostrawianie poszli za ciosem, wyrównali grę, a na starcie
drugiej tercji wyrównali też stan na tablicy świetlnej – po strzale z dystansu
Martina Hanzla trzyniecki golkiper Ondřej Kacetl wyławiał krążek ze swojej siatki po
raz drugi. Prowadzenie na kije gospodarzy przywrócił dobrze grający w całym
meczu Ondřej Kovařčík, który
w 36. minucie z podania swojego młodszego brata Michala trafił na 3:2.
GALERIE Derby
Zacięta i ciekawa była też cała trzecia tercja piątkowych
derbów w Werk Arenie. Stalownicy mieli nieco więcej z gry, co udokumentowali w
47. minucie bramką Daniela Kurovskiego. Fatalny błąd popełnił w tej akcji witkowicki
Jan Bambula, grający w całym sezonie bardzo nierówno. Trzyńczanie nie radowali
się jednak z dwubramkowego prowadzenia zbyt długo, dwie minuty po euforii w
obozie Trzyńca szczęście uśmiechnęło się również na kije Witkowic – na 4:3
uderzył Marek Hrivík,
pozostawiony bez opieki w strefie obronnej.
Gol kapitana Witkowic zadziałał w
zespole Václava Varadi niczym
zastrzyk adrenaliny dla śpiącej królewny – goście w stylu głodnego pitbulla dalej grali aktywnie,
wyrównując w 51. minucie na 4:4. W tych fazach meczu to goście prezentowali
lepszy hokej, a Kacetl tylko z niedowierzaniem obserwował poczynania swoich
kolegów na placu gry.
Podopieczni Zdeňka Motáka wygrzebali się z dołku dopiero na cztery minuty przed końcem, ale było to prawdziwe zmartwychwstanie. W dwóch czystych okazjach pod bramką Dominika Hrachoviny znalazł się Ondřej Kovařčík, centymetrów do zdobycia piątej bramki zabrakło też Liborowi Hudáčkowi. Po drugiej stronie, przed Kacetlem, pokazał nietuzinkowe możliwości polski napastnik Krzysztof Maciaś, którego w sytuacji sam na sam z trzynieckim bramkarzem ugotowała młodość.
Stalownicy dogrywali trzecią tercję w przewadze liczebnej, z przewagą jednego zawodnika w polu rozpoczęli też dogrywkę. Witkowice przeżyły najgorsze, m.in. dobrą okazję Martina Růžički, same zaś w dogrywce mogły przesądzić sprawę po świetnej akcji Patrika Zdráhala, wyłapanej przez Kacetla.
Brak efektywności w pięciominutowej dogrywce spowodował, że o losach derbów musiały zadecydować nielubiane przez hokeistów, ale uwielbiane przez kibiców... rzuty karne. A w nich lepiej ustawili celowniki ostrawianie, którzy po decydującym karnym z kija Hrivíka wywalczyli pod Jaworowym dwa punkty.
TRZYNIEC – WITKOWICE 4:5 (k)
Tercje: 2:1, 1:1, 1:2 - 0:0. Bramki i asysty: 1. O.
Kovařčík (D. Musil), 4. Jank (Flynn), 36. O. Kovařčík (M.
Kovařčík, Nestrašil), 47. Kurovský – 13. Nellis, 24. Hanzl (Kňažko),
49. Hrivík (Freibergs, Zdráhal), 51. Abdul (Freibergs, Hrachovina), dec. karny Hrivík.
Trzyniec: Kacetl – Kundrátek, Marinčin, Adámek, D. Musil, J. Galvas, Nedomlel, Jank – Nestrašil, M. Kovařčík, O. Kovařčík – Kurovský, Hudáček, Flynn – M. Růžička, Roman, Cienciala – Hrehorčák, Vrána, Dravecký.
Witkowice: Hrachovina – J. Zbořil, Demel, Kňažko, Leahy, Freibergs, Budík, Auvitu – Yetman, Nellis, Abdul – Zdráhal, Hrivík, Kalus – Hladonik, Hanzl, Bambula – Řehák, Přibyl, Maciaś – Lednický.