Mecze z outsiderami bywają najtrudniejsze. Przekonali się o tym po raz kolejny również Stalownicy, którzy w niedzielę wcale nie mieli łatwej przeprawy w Werk Arenie z Litwinowem. Drużyna z północy Czech, która od przyszłego sezonu straci głównego i co warte podkreślenia – mocnego sponsora generalnego, polski Orlen – w całym bieżącym sezonie spisuje się słabo. Pod Jaworowym Verva pokazała jednak pazury, a podopieczni Zdeňka Motáka do końca musieli grać z włączonym piątym biegiem.
   
Pierwszą bramkę w meczu i zarazem premierową w barwach Trzyńca zdobył obrońca Jakub Galvas, który do czeskiej ekstraligi przeprowadził się ze szwedzkich elitarnych rozgrywek. – Zauważyłem jedno: w Tipsport Ekstralidze w zasadzie wszystkie mecze są wyrównane, nawet z papierowym outsiderem są zacięte. Nikt nie chce sprzedać tanio skóry. W Szwecji tak nie było – zauważył Galvas w rozmowie z dziennikarzami po zwycięskiej batalii z Litwinowem. – Dobrze, że wywiązaliśmy się z roli faworyta, bo przed nami teraz długa seria czterech meczów na wyjeździe – podkreślił.

Stalownicy rozpoczynają wyjazdowe tournée po obcych lodowiskach stylowo – w najbliższy piątek na stadionie oddalonym od Trzyńca najdalej – w Karlowych Warach. Do słynnego kurortu, w którym lubił przebywać m.in. niemiecki poeta Johann Wolfgang Goethe, trzyńczanie przyjadą w roli wicelidera tabeli.