Aczkolwiek
tekst ten jest reakcją na pamflet pani Toboły z ubiegłego tygodnia, zacznę
czymś innym. Zdarzeniem, które przed paroma dniami odegrało się w pociągu do
Pragi, a którym podzieliła się ze mną, w mediach społecznościowych, szanowana
postać czeskiej sceny literackiej, przewodnicząca Stowarzyszenia Tłumaczy
Anežka Charvátová. Podczas wizyty w Ostrawie kupiła książkę „Životice: obraz
(po)zapomenuté tragedie” planując ją czytać podczas podróży do domu, do Pragi.
Współpasażerka zwróciła się do niej z prośbą, że chciałaby książkę
przejrzeć. Zwracając książkę powiedziała: „Mieszkam w Cieszynie i według mnie Karin
Lednická pisze »Šikmý kostel« ze zbyt polskiej perspektywy”.
Czytaj więcej »»