_-_transp.png)
Przez trzy tygodnie nie było ks. Dariusza Sputo w jego parafii w Ostrawie-Kończycach Małych. Wraz z kilkoma przyjaciółmi był na treku w Himalajach. Pod Mount Everestem służył mszę świętą w intencji wszystkich, którzy zginęli, zdobywając najwyższą górę świata.
Ks. Dariusz nie jest bynajmniej alpinistą, a już w ogóle nie himalaistą. To był trochę przypadek, że zdecydował się na tę wyprawę. W styczniu ub. roku pojechał do Salzburga, gdzie co roku spotyka się na nartach z paczką przyjaciół. Pewnego wieczoru, podczas kolacji, jeden z obecnych rzucił: – Może wybralibyśmy się w Himalaje?
Zebrani początkowo nie traktowali poważnie tej propozycji, uznali ją za nieco zwariowany pomysł. Jan nie zrezygnował. Podjął się organizacji himalajskiej ekspedycji. Przygotowania powierzył Martinowi Kráčalíkowi z Ostrawy, który był w Himalajach w zeszłym roku, zna miejsca i ludzi. Pomagał Nepalczykom odbudowywać wioski po trzęsieniu ziemi. Kráčalík postawił warunek: uczestnicy muszą popracować nad swoją kondycją.
Dla ks. Darka rozpoczęły się miesiące intensywnych ćwiczeń na siłowni, biegów, do tego doszły piesze wyprawy w góry. Zmienił także styl odżywiania, przestawił się na specjalny rodzaj wegetariańskiej kuchni, by przyzwyczaić organizm do jedzenia, które podczas himalajskich wypraw przewodnicy podają wspinaczom.
Cały artykuł w sobotnim, drukowanym wydaniu gazety.