Letnie upały dawno się skończyły, a wraz z nimi ucichły informacje o niedoborze wody. Problem nie zniknął jednak wraz z nadejściem jesieni, ponieważ nie przyniosła ona długo oczekiwanych obfitych deszczy.
Poziom wody w potoku Strzelma, który zaopatruje Nydek w wodę do picia, jest zatrważająco niski. Mieszkańcy gminy pod Czantorią nie mogą liczyć na dostawy wody z dużych zbiorników, z których czerpią ją Północnomorawskie Wodociągi i Kanalizacje (SMVaK). – W Nydku mamy własny wodociąg, własne ujęcia wody i stację jej uzdatniania. Czekamy na deszcze, bo wody może zabraknąć – przyznaje wójt Nydka, Jan Konečný.Kierownictwo gminy przygotowuje się na tę ewentualność. – Jedyną możliwością byłoby dowożenie wody do picia w zbiornikach – stwierdza samorządowiec.
Bukowiec dopiero co rozwiązał dotkliwy problem z niedoborem wody. Do części wsi była ona w październiku dowożona w cysternach. – Próby laboratoryjne potwierdziły, że woda w naszym nowym odwiercie jest zdatna do picia, więc od soboty woda cieknie bez ograniczeń w całej gminie – mówi z satysfakcją wójt Monika Czepczorová. Jednym tchem jednak ostrzega: –Ludzie muszą oszczędzać, w przeciwnym razie dostawy ponownie zostaną ograniczone.
O konieczności oszczędzania mówi także wójt Wędryni, Bogusław Raszka. Na razie z niedoborem wody borykają się tam mieszkańcy pojedynczych domów zdanych na własne studnie, ale wodny problem zagraża mieszkańcom górnej części wsi, która podłączona jest do wodociągu publicznego zasilanego z odwiertu w Praszywej. Tam zasoby są już bardzo małe.