Czeskocieszyńskie morsy starają się kąpać w Ropiczance w trakcie sezonu regularnie. - Najlepsi i najbardziej konsekwentni przychodzą tutaj trzy razy w tygodniu - wyjaśniał "Głosowi" prezes grupy Marian Palowski, który morsowanie "zalecił" wielu jej członkom. Sam bowiem jest lekarzem rodzinnym.

 

Historia GSZ rozpoczęła się spontanicznie. - W czasie pandemii, zamknięcia basenów i saun, musiałem dla siebie wymyślić alternatywę i zacząłem morsować - mówi Palowski. - Potem po kolei dołączali kolejni koledzy i powstała stała grupa ponad dziesięciu osób. 

 

Niektórzy przygotowywali się do rozpoczęcia przygody z morsowaniem już wcześniej - np. biorąc w domu regularne zimne prysznice - inni postawili na szybkie wtajemniczenie. - Wszedłem prosto do zimnej wody i już tak zostało. Czuję się znakomicie i każdemu polecam - dzieli się swoimi doświadczeniami Marian Pindej. - Dla mnie akurat zimny prysznic jest gorszy niż morsowanie w Ropiczance - dodaje.

 

 

 

Członkowie grupy starają sobie urozmaicać swoje wypady. Poza stałą bazą w Ropiczance wyjeżdżają także w inne miejsca - m.in. pod wodospady potoku Satina pod Łysą Górę, nad Czarny Staw w Kozach w Polsce, a nawet nad Bałtyk. W tym roku w lutym Grupa Szybkiego Zanurzenia wzięła bowiem udział w XIX Międzynarodowym Zlocie Morsów w Mielnie, gdzie do morza (woda miała 2 st. Celsjusza) weszło ponad 8,5 tys. osób. - Atmosfera tam była niesamowita i dzięki temu spotkaniu mamy w Polsce nowych przyjaciół morsów – dodaje Pindej. Organizatorzy – Centrum Kultury w Mielnie – zapowiedzieli już kolejny jubileuszowy XX MZM a czeskocieszyńskie morsy zapisały już w swoich kalendarzach datę 09-12.02.2023 r. 

 

- To był dobry sezon, choć jak dla morsów to było trochę zbyt ciepło. No i brakowało nam lodu na rzece – podsumowuje Marek Klus. Grupa jest otwarta dla wszystkich, a swoje poczynania dokumentuje w mediach społecznościowych. – Każdy może nas znaleźć na Facebooku, a przede wszystkim w kolejnym sezonie każdy może przyjść nad Ropiczankę.