Bohdan Król z fortepianem związany jest od dzieciństwa. Odkąd pamięta, jego ojciec w każdej wolnej chwili grał na tym instrumencie. Chociaż od tego czasu minęło ponad trzydzieści lat, fortepiany nadal mu towarzyszą. W ciągu roku przez jego ręce przewinie się ich 900-1000.
– Ja też zacząłem się uczyć gry na fortepianie, a potem również na puzonie. Kiedy w ósmej klasie szkoły podstawowej trzeba było zdecydować się co dalej, wybrałem średnią szkołę w Hradcu Kralowej, kierunek budowy fortepianów. Przez chwilę myślałem co prawda o jakimś zawodzie związanym z górnictwem i tym regionem, ostatecznie jednak wybór padł na fortepian. Nie żałowałem ani przez moment. To był po prostu strzał w dziesiątkę – wspomina Król. Po szkole przez rok pracował dla Powiatowego Przedsiębiorstwa Handlu i Usług OPOS Karwina, a następnie poszedł do wojska. W międzyczasie nadszedł 1989 rok i zmiany, które dotknęły również jego pracodawcę. – Przedsiębiorstwo przestało istnieć, a ja musiałem pomyśleć o własnej działalności. Pomógł mi w tym mój daleki krewny, który w tym zakresie działał już od lat 60. Po pewnym czasie usamodzielniłem się jednak i w 1997 roku na działce koło domu moich rodziców w Orłowej-Lutyni wybudowaliśmy sklep muzyczny z warsztatem. Ojciec zajął się sprzedażą instrumentów, nut i wszelkich akcesoriów muzycznych, a ja remontami fortepianów. Dzięki współpracy z licznymi szkołami muzycznymi, w Orłowej, Ostrawie, Fulneku, Studence, Nowym Jiczynie, Przyborze i w wielu innych miastach, dziś praktycznie nie nadążam z realizacją wszystkich zamówień. Te duże czekają nawet trzy lata – mówi.
Cały artykuł znajdziecie Państwo w rubryce "Polski biznes" we wtorkowym, papierowym wydaniu gazety.