piątek, 16 maja 2025
Imieniny: PL: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty| CZ: Přemysl
Glos Live
/
Nahoru

Język polski to wysiłek, który trzeba podjąć | 13.11.2021

Krystyna Roszak, Beata Brzóska, Katarzyna Brzóska. Babcia, córka, wnuczka. Nauczycielka, nauczycielka i… nauczycielka. Pierwsza na emeryturze, druga gdzieś w połowie zawodowej drogi, najmłodsza dopiero co rozpoczęła swoją karierę pedagogiczną. Łączy je nie tylko zawód nauczyciela, ale i dom w Czeskim Cieszynie, w którym wspólnie mieszkają. – Nie chciałam kontynuować pedagogicznej tradycji rodziny – nie tylko babcia i mama, ale również dziadek, ciocia i ojciec byli nauczycielami. Rozpoczęłam więc studia ukierunkowane na ekonomikę ruchu turystycznego – śmieje się pani Kasia. Skończyła jednak jak jej mama i babcia, bo w tej rodzinie naturalna jest dbałość o język polski. Dbałość doprowadzona niemalże do perfekcji.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 60 s
Od lewej Beata Brzóska, Krystyna Roszak i Katarzyna Brzóska. Fot. Tomasz Wolff

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi i swój język mają” – te słowa XVI-wiecznego polskiego poety i prozaika – Mikołaja Reja, można usłyszeć w najnowszym spocie przygotowanym przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” w ramach kampanii społecznej „Kto Ty Jesteś”. Jakie korzyści daje znajomość języka polskiego, jak od podszewki wygląda nauczanie ojczystej mowy? Na te i inne pytania postaramy się odpowiedzieć w rozmowie z trzema nauczycielkami, przedstawicielkami różnych pokoleń.

Wiedzieliśmy z mężem, że musimy dać dzieciom podstawę…

W najnowszym spocie kampanii „Kto Ty Jesteś” widzimy rozmowę kwalifikacyjną. Mężczyzna w starszym wieku od razu proponuje, żeby przejść do meritum. Jak wyjaśnia, szuka kogoś, kto przejmie po nim firmę. Ma jednak jeden warunek – kandydat musi znać perfekcyjnie język polski. Kandydat, młody człowiek zaczyna cytować Mikołaja Reja „Niechaj narodowie…”. Na koniec lektor stwierdza: „język polski otwiera”. A więc, przejdźmy do meritum, jak w przypadku pań wyglądało to otwarcie się na język polski?

– U mnie w domu zawsze mówiło się po polsku. Matka Karolina studiowała w Krakowie, a ojciec Jan wiele lat przepracował nad Wisłą. Język polski był we mnie tak zakorzeniony, że „gwara” w moim wykonaniu dla rówieśników brzmiała jak język polski – wspomina Krystyna Roszak, która posługuje się nienaganną polszczyzną. Gdyby posłuchał jej mieszkaniec Warszawy czy Gdańska, pewnie powiedziałby: sąsiadka z ulicy obok. Podobnie zresztą jest w przypadku jej córki i wnuczki. Mowę w polskim języku ojczystym pani Krystyna wraz z mężem przekazała swoim dzieciom w tak naturalny sposób, że podczas przyjacielskich odwiedzin pewien znajomy profesor, słysząc ich rozmowy, miał powiedzieć zdziwiony: one mówią między sobą po polsku!

Beata Brzóska, najstarsza z trójki dzieci pani Krystyny: – Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby mówić innym językiem niż polskim. Rodzice rozmawiali z nami wyłącznie po polsku, przez co był on dla nas, dzieci, tak naturalnym narzędziem komunikacji, że nawet będąc wśród rówieśników posługujących się gwarą, zwracaliśmy się do siebie po polsku! Tak zostaliśmy wychowani.

Katarzyna Brzóska, córka pani Beaty, wnuczka pani Krystyny, powtarza to, co mówią babcia i mama. – W domu oficjalnie obowiązywał język polski, chociaż rodzice między sobą posługiwali się gwarą – śmieje się. W jej przypadku wiele się zmieniło, kiedy zaczęła przebywać w środowisku rówieśników.

– W najmłodszych latach, kiedy byłam w domu i nie miałam za dużo kontaktów, język polski mi wystarczał. Wszystko zmieniło się, kiedy poszłam do przedszkola – wspomina.

– Jeden rok wystarczył – wylicza jej mama.

Cały tekst znajdziecie w weekendowym drukowanym „Głosie”.



Może Cię zainteresować.