Tomáš Hejda z Karwiny, pracownik techniczny parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego we Frysztacie, od 2018 roku jest kampanologiem diecezji ostrawsko-opawskiej. Rozmawiamy o jego niecodziennym zawodzie i o dzwonach z naszego regionu, które od czasów wojny biją w niemieckich kościołach.
Pana zawód jest rzadko spotykany. Co należy do pana zadań?
– Mówiąc ogólnie, moim zadaniem jest opieka nad dzwonami kościelnymi na terenie całej naszej diecezji. Wykonuję przeglądy techniczne dzwonów, proboszczowie proszą mnie o pomoc, kiedy coś się popsuje i trzeba to naprawić. Niektóre naprawy potrafię sam wykonać, w bardziej skomplikowanych przypadkach zwracam się do odpowiedniej firmy. Część dzwonów ma wartość zabytkową i należy z nimi postępować zgodnie z ustawą o ochronie zabytków. Parafianie oraz proboszczowie nie mają zazwyczaj głębszej wiedzy o dzwonach, dlatego zwracają się do mnie jako do specjalisty.
A gdzie pan nabył specjalistyczną wiedzę?
– Zdobywałem ją stopniowo. W 2005 roku zostałem zatrudniony we frysztackiej parafii jako asystent do spraw technicznych. Wówczas własnoręcznie, z pomocą taty, naprawiłem łańcuch napędu dzwonu. Pamiętam, że dało mi to ogromną satysfakcję. Wcześniej nic nie wiedziałem na temat funkcjonowania dzwonów. Zacząłem się tego uczyć, przede wszystkim z fachowej literatury. W 2010 roku przygotowywaliśmy dokumentację projektową remontu i odnowy kościoła we Frysztacie i pomyśleliśmy o nowych dzwonach – porządnych, brązowych. Musiałem porównać oferty firm ludwisarskich w kraju i za granicą, zapoznałem się z procesem produkcji. Później odlewaliśmy także dzwony do kościołów pw. św. Piotra z Alkantary i św. Marka. W ten sposób zdobywałem doświadczenia.
Cały wywiad ukaże się w piątkowym drukowanym „Głosie”.