wtorek, 29 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Hugona, Piotra, Roberty| CZ: Robert
Glos Live
/
Nahoru

Kociołkowa tradycja z „lekkim twistem” | 05.06.2018

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Fot. Jarosław jot-Drużycki

Dziewiąta edycja „Beskidzkich Kociołków”, profesjonalnego konkursu dla adeptów sztuki kulinarnej, zgromadziła w sobotę „Na Pasieczkach” w Koszarzyskach młodzież ze szkół gastronomicznych z Republiki Czeskiej i Polski. Kibicowali jej nauczyciele, a także osoby związane towarzysko z tym miejscem. Jednak nie brakowało i takich, którzy przyszli zwabieni plakatami, aby zobaczyć jak kultywuje się wołoskie tradycje kulinarne w obecnej dobie.


– Na Śląsku Cieszyńskim są ziemniak, kapusta, śmietana i boczek. To są te nasze cztery tradycyjne produkty – wylicza Iwona Gomola, nauczycielka z Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich im. Władysława Reymonta w Wiśle. – Jeszcze jest wędzonka, a teraz bardzo modna stała się baranina.

Gomola chwali sobie „Kociołki”, na których jest już po raz ósmy, gdyż – jej zdaniem – pokazują młodzieży, jak ze zwykłych produktów można stworzyć niezwykłe dania, ale przede wszystkim zachęcić do tradycyjnego, domowego gotowania w tej naszej fast-foodowej epoce.

– Sam potencjał imprezy jest naprawdę bardzo duży – dodaje Jakub Kasiński, nauczyciel z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych im. ks. prof. Józefa Tischnera w Limanowej. – Miejsce jest fantastyczne. I myślę, że to jest bardzo przyszłościowy pomysł, jeśli chodzi o konkursy kulinarne.

– Tak, takie imprezy są bardzo wskazane, żeby młodzieży przypomnieć dawne pasterskie obyczaje – dorzuca Gomola.

Dlatego pierwsza dwuosobowa drużyna jej uczniów ugotowała zupę z pstrąga potokowego z domowym chlebem, druga przyrządziła baraninę, a trzecia miała gulasz na bazie miodu z własnej pasieki. Niestety nie oni to zajęli pierwsze miejsce, gdyż jurorzy oceniali nie tylko walory smakowe danej potrawy (tu można było uzyskać maksymalnie 60 punktów na sto), ale także za dobór składników, aranżację, za przygotowanie stanowiska i zachowanie czystości (maksymalnie po 10 pkt.). I w tym wszystkim bezkonkurencyjni okazali się uczniowie z Zespołu Szkół Ekonomiczno-Gastronomicznych w Żywcu – Szymon Jakubiec i Piotr Morys, którzy ugotowali kwaśnicę.

– Szczerze rzecz ujmując poszliśmy w tradycję z „lekkim twistem” – zdradza tajemnice kuchni Piotrek. – Dorzuciliśmy paprykę, trochę czosnku niedźwiedziego, mieliśmy ziemniaki opalane z ogniska. Podawaliśmy osobno wywar w dzbanku, osobno całą resztę na talerzu. Chcieliśmy, żeby to było troszkę fajniej podane i zrobione, ale oczywiście w uszanowaniu ram tradycji. (jot)



Może Cię zainteresować.