piątek, 20 czerwca 2025
Imieniny: PL: Bogny, Rafaeli, Rafała| CZ: Květa
Glos Live
/
Nahoru

Kto ma owce, ma... majątek | 19.05.2015

Koszarzyska i „Miyszani łowiec” kojarzy się już niemal tak samo automatycznie jak „Gorolski Święto” i Jabłonków. W sobotę organizatorzy „Miyszaniołowiec”, którymi są Stowarzyszenie „Koliba” oraz Ognisko Górali Śląskich, weszli w drugie dziesięciolecie tej opartej na tradycjach przodków imprezy.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 15 s
Lenka Kożdoń prowadzi owce do „koszora”. Fot. Beata Schönwald


Tym razem do Koszarzysk zjechali goście nie tylko z Mostów, Jabłonkowa, Bystrzycy czy Wędryni, ale również z Hawierzowa, Stonawy czy Domasłowic. Polacy i Czesi. – „Miyszani łowiec” oparte jest na tradycjach naszych przodków. W Koszarzyskach, których nazwa wywodzi się od nazwy „koszor”, owce były od zawsze. Owce to był majątek, bo kiedy zabrakło owiec, nie było sera, nie było też nic do sprzedania. Natomiast kiedy owce były, było dobrze, w myśl powiedzenia „Gdo mo łowce, tyn mo co chce” – wyjaśnił JosefStraka, członek Stowarzyszenia „Koliba" oraz Ogniska Góroli Śląskich. – Impreza odbywa się po to, żeby przypomnieć sobie zwyczaje naszych przodków i nadal je pielęgnować. W tym roku organizujemy ją już po raz jedenasty – podkreślił. A dlaczego owce należy wymieszać? – Aby utworzyły jedno stado. Dzięki temu będą miały jeden zapach i będą się trzymać razem. W tym celu kiedy owce od poszczególnych gazdów szły przez wieś na sałasz, strzelano z pistoletów, potrząsano łańcuchami oraz bito w garnki. Przestraszone owce zbiły się wówczas w jedno stado i można było rozpocząć ich mieszanie – powiedział Straka.



Może Cię zainteresować.