Pandemia koronawirusa ma negatywny wpływ na osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Temat ten poruszaliśmy już w naszej gazecie w rozmowach z Renatą Czader, przewodniczącą stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam” i z Lucyną Szotkowską, dyrektorką Caritasu w Jabłonkowie. Dzisiaj, dzięki wywiadowi z Zuzaną Štěpánową, pracownicą socjalną ostrawskiego oddziału Czeskiej Unii Niesłyszących, zajrzymy do świata ludzi, którzy w komunikacji nie mogą polegać na swoim słuchu.
Pandemia i zwiążane z nią ograniczenia wywarły ogromny wpływ na życie całego społeczeństwa. Które z tych obostrzeń sprawiają największe problemy osobom niesłyszącym i słabo słyszącym?
– Z tego, co widzimy, nasi klienci borykają sią z trzema największymi problemami. Przede wszystkim bardzo im brakuje dostępu do informacji. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że jeżeli ktoś porozumiewa się językiem migowym, to nie rozumie tak dobrze języka mówionego i pisanego. My, słyszący, poszukamy sobie informacji, przeczytamy je, posłuchamy ich. A pomimo to mamy zamęt w niektórych zarządzeniach. Kolejnym problemem jest obowiązek zasłaniania ust maseczką. Osoba niesłysząca, która nie widzi twarzy mówiącego, jest mniej więcej w takiej sytuacji jak człowiek słyszący, który wyłączy dźwięk. I jest jeszcze jeden problem – dotkliwej izolacji społecznej. Ludzie niesłyszący stanowią specyficzną społeczność. My, którzy słyszymy, jesteśmy w stanie w jakiś sposób zrekompensować sobie niedobór kontaktów społecznych. Możemy chociażby zagadnąć kogoś na ulicy, przystanąć i porozmawiać. A teraz proszę sobie wyobrazić, że jest pani w stanie komunikować się tylko z ograniczoną grupą ludzi i ktoś pani zabroni się z tymi ludźmi spotykać.
Całą rozmowę znajdziecie w jutrzejszym drukowanym „Głosie”. Już dziś zachęcamy do jego lektury.