środa, 23 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Ilony, Jerzego, Wojciecha| CZ: Vojtěch
Glos Live
/
Nahoru

RES jotIS: Sibicka szkoła | 25.11.2018

Jarosław jot-Drużycki zabiera nas w kolejnym felietonie w podróż do przeszłości - 145 lat temu wybudowano budynek, na którym dziś widnieje napis „Dom Polski PZKO Sibica”.

Ten tekst przeczytasz za 7 min. 30 s

 
Niepozorny domek na rogu Jabłonkowskiej i Pod Dzwonek doskonale jest widoczny z okien przejeżdżających co chwila pociągów. Jeszcze do niedawna miał tabliczkę z napisem „PZKO”, ale już od kilku lat wielkie litery głoszą wszem i wobec, że to „Dom Polski PZKO Sibica”.
 
A zatem podwójna informacja: że budynek ten służy polskiej sprawie i że stoi w Sibicy, swego czasu samodzielnej wsi i gminie – do której należały nawet położone po drugiej stronie Olzy Błogocice – a od 1947 r. jednej z dzielnic Czeskiego Cieszyna. Sporo jest jeszcze ludzi, którzy pamiętają, że w tym domu mieściła się polska szkoła, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że został on postawiony dokładnie 145 lat temu. Zmieniła się fasada, pokrycie dachu i wnętrze. Ale jak został oddany do użytku, tak stoi i widać czuwa nad nim Opatrzność Boża, gdyż nie podzielił on losu gospody u Schlesingera, czy też dawnej cegielni Franciszka Górniaka.

I jeszcze jedna rzecz. Kiedy oddawano nowo wybudowany gmach do użytku, wydarzeniu temu znaczną uwagę poświęciła „Gwiazdka Cieszyńska” (22. 11. 1873), co również jest na swój sposób niezwykłe, gdyż tygodnik ten czasem pomijał na swych łamach ważne i istotne z dzisiejszej perspektywy sprawy, co regionalnych historyków i szperaczy wszelkiej maści przyprawia o ostry ból głowy z huczącym wodospadem inwektyw pod adresem XIX-wiecznych redaktorów. Ale tym razem zadbali oni o potomnych.

„W Sibicy zeszłéj niedzieli (16 listopada 1873 r. – przyp. jot) odbyło się poświęcenie nowo założonéj tamże szkoły ludowej, która przez ofiarność gminy w krótkim czasie wystawioną została. Budynek szkolny jest piękny i w dogodném miejscu postawiony”. I jak podkreślała dalej „Gwiazdka”, „na uroczystość niedzielną zebrało się znaczne mnóstwo ludu, przybyli i goście z Cieszyna, tudzież pp. (Karl) Ruff (1816-1884) ck. starosta i Bartelmuss inspektor szkolny. Jakkolwiek szkoła ta jest publiczną, mieli i księża katoliccy i pastorowie ewangieliccy przybyć ku téj uroczystości; lecz gdy ci ostatni byli zajęci, przybyli tylko pierwsi. Uroczystość zagaił p. Jan Glajcar (1823-1911), właściciel gruntu, przemową do zgromadzenia, w któréj skreślił początek i charakter téj szkoły”. 
 
Glajcar był postacią wybitną. I nie ma w tym słowie żadnej przesady. Należał do Czytelni Ludowej, Towarzystwa Rolniczego Księstwa Cieszyńskiego, Towarzystwa Oszczędności i Zaliczek, Towarzystwa Ewangelickiej Oświaty Ludowej i Macierzy Szkolnej Księstwa Cieszyńskiego. A jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, to pełnił również funkcję prezbitera zboru w Cieszynie i przez kilkadziesiąt lat wybierano go do rady gminy. Propagował nauczanie w języku ojczystym, więc w tym wielkim dla Sibicy dniu nie mogło go zabraknąć.
 
„Szanowni współobywatele, zacni goście i panowie!”, rozpoczynał swą mowę Glajcar. „Osobliwa uroczystość zgromadziła nas na tém miejscu, a to z powodu otwarcia nowéj téj tu szkoły. Dotąd Sibiczanie katolicy, posyłali dziatki swoje do szkoły w Cieszynie, ewangielicy do tamtejszéj szkoły ewangielickiéj; nowe prawa szkolne zaprowadzając szkołę publiczną, bezwyznaniową, ograniczając liczbę dziatek mogących uczęszczać do jednéj klasy, zmusiły nas do wybudowania téj tu szkoły. Wyznaję to jawnie, że, gdyby nas było stać na to, katolicy wybudowaliby dla siebie, ewangielicy dla siebie szkołę, bo szkoła ludowa, jako dająca początki nie tylko świeckiéj ale i religijnéj nauki, powinna być wyznaniową. Lecz gdy na teraz inaczéj być nie może, chociaż nie bez ciężkich ofiar, doprowadziliśmy do tego, że oto dziś otwartą zostaje ta pierwsza szkoła w Sibicy. Szczęść Boże! Lecz, dla czegóż to wzięliśmy się tak gorąco do budowy téj szkoły? Oto, bo Sibiczanie, równie jak cały lud śląski polskiéj mowy, czują, że rolnik, że lud, że dzieci ludu, potrzebują oświaty. Długieć czasy utrzymywano lud wiejski w ciemnocie, i dziś mimo pięknych słów o liberalizmie i kulturze, chcianoby tyle tylko światła dać ludowi, żeby na pół widział i zawsze jak ślepiec dał się wodzić. Wszystko co połowiczne nic nie warto. Dom dopołu tylko zbudowany, prędko się wali, wnet pustką się stanie. Otóż takiéj połowiczności niechcemy w szkole. Pragniemy, aby dziatki nasze w téj szkole na dobre się uczyły, i ku temu celowi wybraliśmy zdolnego nauczyciela, którego świętym obowiązkiem będzie, ćwiczyć dziatki w mowie ojczystéj i pomagać im do nabycia potrzebnych wiadomości. Lecz, aby to stać się mogło, powinni są rodzice pilnie i regularnie dziatki swe do szkoły posyłać. Kto nie w swoim czasie ziarno sieje, ten niech się nie dziwi że mu nic nie urośnie. Szkoła nasza jest bezwyznaniową; lecz, iżali dozwolimy aby w niéj nie uczono religji ? Od tego zachowaj nas Boże! bo w takim razie cała oświata stałaby się bezreligijną kulturą, a wychowane tu dziatki wiedziałyby to i owo, ale niewiedziałyby jednego, że bojaźń Boża jest gruntem wszelkiéj mądrości. Dla tego spodziewamy się, że wielebni pasterze dusz, tak z katolickiéj, jak ewangielickiéj strony, będą chcieli w téj szkole nauczać religji. Nakoniec kiedyśmy tę szkołe wymurowali, to ona musi stać się tém dla nas, czém szkoła być powinna,nie tylko szkołą dla dziatek, ale i szkołą dla starszych. Człowiek, całe życie musi się uczyć, tu więc, w téj szkole, powinien nauczyciel i dla starszych miewać odczyty, tu powinniśmy się schadzać na narady nasze, bo szkoła to serce gminy; jak serce zimne i puste, to i całe ciało martwieje. Lecz, jak do serca krew z całego ciała płynie, tak też i z gromady wiejskiéj powinno płynąć życie do szkoły. W tym uroczystym dniu, prosimy cię też panie nauczycielu byś o tym pamiętał, bądź ojcem naszych dziatek, ćwicz je w bojaźni Bożéj i mądrości światowéj i bądź przyjacielem ludu, którego masz dziatki wychowywać a nie wrogiem jego, a błogosławiona będzie praca twoja przy téj szkole naszéj. Na ostatku zmianować muszę łaskawych dobrodziejów przy téj szkole, a to szanowny pan Jan Wieluch obywatel w Sibicy, który kawał roli na grunt i ogród ku téj szkole podarował, daléj szanowny pan Jan Trombik także ze Sibicy który 100 złr. (złotych reńskich – przyp. jot) na budowę téj szkoły ofiarował, nakoniec przełożony gminy, który gorliwie budową téj szkoły się opiekował; tym wszystkim w imieniu gminy dziękuję, Bóg wam zapłać”.

Po tym przemówieniu wikary cieszyński, ks. Andrzej Kuczera (1843-1912) dokonał aktu poświęcenia. „Gdy przełożony gminy p. Andrzéj Tomanek oddał klucz do domu szkolnego, dzieci szkolne i starsi zapełnili klasę (…). W końcu p. Glajcar wezwał obecnych do ofiary na bibljotekę szkolną, i złożono zaraz kilkanaście reńskich. Po odprawieniu uroczystości uraczono gości ucztą, któréj towarzyszyły toasty”.

I choć szkoły już tam nie ma, to budynek ten nadal rozbrzmiewa polską mową, której podczas pezetkaowskich imprez nadal towarzyszą toasty.



Może Cię zainteresować.