Teatr Cieszyński, a zwłaszcza Scenę Polską, zasmuciła w sobotę wiadomość o śmierci Ryszarda Malinowskiego. Pochodzący z Wrocławia aktor pracował w Scenie Polskiej niespełna 20 lat. Zmarł nagle w wieku 65 lat.
– Jeszcze w piątek widzieliśmy się na próbie, cały zespół Sceny Polskiej ćwiczył „Lalkę”, z którą w niedzielę aktorzy mieli wyjechać do Polski, by aż do czwartku wystawiać tam tę sztukę. Pojechali niestety już bez Ryszarda, który w „Lalce” grał jedną z głównych ról – Tomasza Łęckiego... – powiedziała naszej redakcji Joanna Wania, kierownik literacki Sceny Polskiej. – Jego śmierć to ogromna starta dla Sceny Polskiej i dla całego teatru. Był człowiekiem bardzo lubianym, serdecznym, życzliwym, koleżeńskim. Był bardzo lubiany nie tylko przez zespół, ale również przez widzów, którzy go szanowali i doceniali – dodała.
– Wspominam go niesamowicie mile. Był to człowiek bardzo pracowity, odpowiedzialny, obowiązkowy, kochający teatr, będący na każdej premierze. To dla mnie niewyobrażalne: jeszcze w piątek widziałem go na próbie, chwilę rozmawialiśmy, a dzień później dotarła do mnie wiadomość o jego śmierci – powiedział dyrektor Teatru Cieszyńskiego, Karol Suszka.