sobota, 26 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Teatr to mój drugi dom | 01.06.2019

– Nie wyobrażam sobie siebie leżącej w domu przed telewizorem. Babunia przysypiająca z szydełkiem w fotelu to też nie ja. Taką babcię mogę pokazać na scenie – przyznaje aktorka Halina Paseková. W rozmowie opowiada między innymi o pracy na Scenie Polskiej Teatru Cieszyńskiego, z którą jest związana od pięćdziesięciu trzech lat, niedawno przyznanym jej medalu „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, a także planach na dalszą twórczość artystyczną.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Halina Paseková z Ryszardem Pochroniem w spektaklu „Ania z Zielonego Wzgórza”, 1998 rok. Fot. ARC Teatru Cieszyńskiego

Chciałabym porozmawiać o teatrze, ale i o życiu...

 

– Dobrze, spróbujmy, ale zbyt dużo lat upłynęło, żeby wszystko spamiętać. Najważniejsze dla mnie jest to, że pozwolono mi na pracę w teatrze nawet w wieku emerytalnym. Być może zabrzmi to jak przechwałka, ale ten teatr bardzo dużo dla mnie znaczy. Teatr to mój drugi dom. Na Scenie Polskiej zaczynałam drogę aktorską i gram na niej już pięćdziesiąty trzeci sezon. Dlatego też gdy przyznano mi Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, zaproponowałam odbiór tego odznaczenia właśnie wśród swoich.

Niedawno wróciła pani z podróży do Ziemi Świętej. To był prezent urodzinowy?

 

– Tak, na moje 70. urodziny pojechałam do Asyżu, a teraz – na 75. – wybrałam się w podróż do Ziemi Świętej. Muszę przyznać się, że nie jestem typem światowca i nie ciągnie mnie do podróżowania. A ta podróż obfitowała w przygody: widziałam nowe miejsca, poznałam nowych ludzi i pierwszy raz leciałam samolotem.

Jakie były najważniejsze podróże w pani życiu?

 

–Najważniejsze były teatralne podróże. Mogę wrócić do 1985 roku, kiedy po raz pierwszy występowałam w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Reżyser Andrzej Ziębiński robił na Scenie Polskiej przedstawienie „Transplantacja” i wybrał czwórkę aktorów z naszego zespołu, którzy na Międzynarodowy Dzień Teatru zagrali z aktorami warszawskimi. To była moja pierwsza podróż poza nasz teatr. Równie ważne były dla mnie wszystkie wyjazdy z zespołem Sceny Polskiej i spektakle grane gościnnie w teatrach na Słowacji, w Czechach czy w Polsce. Jednak liczba tych przedstawień na przestrzeni ponad pięćdziesięciu lat jest tak duża, że nie sposób wymienić tu ich wszystkich. Inny teatralny wyjazd był związany z wielkim zaskoczeniem i wyróżnieniem dla mnie. Pojechałam bowiem do Svandovo Divadlo w Pradze, by zagrać w przedstawieniu „Dávníkové” (2008) w reżyserii Michala Langa. Wyruszyłam pełna obaw, ale muszę przyznać, że fantastycznie mnie tam przyjęto, a repryzy trwały blisko trzy lata. Akcja przedstawienia odbywała się koło Jabłonkowa, a w spektaklu było trochę naszej gwary. Dostałam tekst i musiałam zaczynać gwarą, a kończyć w języku czeskim, żeby widzowie zrozumieli. Natomiast w 2012 roku ten sam reżyser robił to przedstawienie w ostrawskiej Arenie i zdarzyło się, że aktorka, która grała moją postać, czyli Babinę, miała wypadek na osiemnaście dni przed premierą. Reżyser wpadł na pomysł, że przecież już ma gotową Babinę w Czeskim Cieszynie, więc zadzwonił do mnie i pojechałam. To była dalsza ważna podróż artystyczna.

Cały wywiad znajdziecie w weekendowym drukowanym „Głosie”.



Może Cię zainteresować.