Podczas składania życzeń spokojnych świąt Bożego Narodzenia chrześcijańskim rodzinom uchodźców zamieszkujących Czeski Cieszyn, słowo „spokój” nabiera nowego, znacznie głębszego znaczenia.
To będą bowiem pierwsze od dawna święta, które chrześcijanie z Iraku spędzą bez strachu związanego z prześladowaniem za swoją wiarę.
Choć nad ich stołem wigilijnym będą unosiły się aromaty cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej, i pewnie nie zjedzą barszczu z uszkami czy smażonego karpia w panierce z sałatką ziemniaczaną, to tak samo jak wszyscy inni chrześcijanie z obu stron Olzy będą świętować narodziny Jezusa Chrystusa. Mowa o uchodźcach z Iraku, którzy wiosną tego roku zamieszkali w Czeskim Cieszynie. Ich zwyczaje znacząco nie różnią się od praktyk europejskich – na przykład dzieci niedawno odwiedził św. Mikołaj.
Początkowo w Czeskim Cieszynie zamieszkały cztery rodziny – dzieci i dorośli w sumie 20 osób. Jak informuje Diakonia Śląska, która sprawuje nad nimi pieczę, we wrześniu jedna z rodzin podjęła decyzję o powrocie na własny koszt do Iraku. – Z żalem, ale i ze zrozumieniem pożegnaliśmy się z tą rodziną, której nie udało się przezwyciężyć barier kulturowych i językowych – czytamy na stronie internetowej integracyjnego programu „Karmel”.
Od początku jednym z najważniejszych celów było to, by Irakijczycy znaleźli pracę, która da im niezależność finansową i przyspieszy integrację z lokalnym środowiskiem. – Jeden z mężczyzn pracuje od sierpnia w stolarni w Trzyńcu, pozostali podejmą pracę po Nowym Roku – mówi „Głosowi Ludu” Zdeněk Kašpárek, referent ds. uchodźców Diakonii Śląskiej w Czeskim Cieszynie. Jak się dowiadujemy, znajdą oni zatrudnienie w Hucie Trzynieckiej, a także w Diakonii Śląskiej. Odpowiednie miejsca pracy szukane są także dla ich żon. Natomiast dzieci uczęszczają do Kościelnej Szkoły Podstawowej w Trzyńcu i – jak podkreśla Kašpárek – ich integracja z lokalnym środowiskiem przebiega najszybciej. Nie inaczej jest w przypadku Karama, który przechodzi kurs językowy na Uniwersytecie Palackiego Ołomuńcu, by później ze znajomością języka czeskiego móc kontynuować studia na informatyce, które zaczął w Iraku. Diakonia Śląska dba, by wszyscy uchodźcy nauczyli się języka czeskiego. – Wiadomo, że osobom starszym ta nauka przychodzi trudniej, jedna 80-letnia seniorka nie uczęszcza na kurs. Jest to dla nas zupełnie zrozumiałe, niemniej i tak seniorzy posługują się już podstawowymi zwrotami i nie mają problemów z załatwianiem spraw czy zrobieniem zakupów – dodaje Kašpárek.