_-_transp.png)
Od ponad dziesięciu lat PTTS „Beskid Śląski” organizuje raz w roku tygodniową wycieczkę w polskie, czeskie lub słowackie góry. W tym roku jej celem będzie Beskid Niski – pasmo górskie co prawda mało znane, za to skrywające wiele tajemnic. O tym, co czeka uczestników tygodniowego pobytu w górach rozciągających się między pasmem Beskidu Sądeckiego a Bieszczadami, rozmawiamy z Tadeuszem Farnikiem, który wspólnie z Karolem Macurą będzie kierownikiem wrześniowej wyprawy.
Dlaczego akurat Beskid Niski?
Kiedy ważyły się losy wycieczki, nieraz zadawano mi to pytanie. Pojawiały się głosy, że zamiast jechać w mało znane pasmo górskie, lepiej wyruszyć w Tatry. Mnie one nie przekonały. Uważam bowiem, że lepiej zaoferować ludziom coś, czego nie znają i dokąd sami by nie pojechali. Dlatego wybrałem Beskid Niski, a dokładnie jego zachodnią część. Pasmo to odkryłem dwa lata temu, kiedy przemierzaliśmy Główny Szlak Beskidzki, który przez 150 kilometrów prowadził właśnie przez Beskid Nisko.
Jaki jest Beskid Niski? Czym różni się od naszych Beskidów?
Beskid Niski jest uważany za jedno z najbardziej rozległych, a zarazem najdzikszych pasm górskich w Polsce. Szlaki, chociaż dobrze oznakowane, są mało uczęszczane przez turystów. Dzięki temu przyroda zachowuje swój dziewiczy charakter. Dominują tam lasy liściaste oraz dosyć rozległe łąki. Z drzew iglastych popularna jest jodła, a świerk występuje tam tylko wyjątkowo. Czyli jest zupełnie odwrotnie niż w naszych Beskidach. Góry są raczej łagodne i nietrudne do zdobycia. Po polskiej stronie Beskidu Niskiego nie ma bowiem szczytu, który przekraczałby wysokość 1000 m n.p.m. W odróżnieniu od naszych gór w Beskidzie Niskim jest bardzo mało schronisk górskich. My w ciągu całego tygodnia zaliczymy zaledwie dwa. Schroniska turystyczne można jednak spotkać również w dolinach. Osoby, które zbierają pieczątki w ramach akcji PTTS „Beskid Śląski” „100 schronisk na 100-lecie”, nie muszą się więc martwić. W planie mamy odwiedzenie co najmniej kilku z nich.
Całą rozmową przeczytacie w dzisiejszym wydaniu papierowym „Głosu Ludu”.