Wysokogórscy przewodnicy przekonują, że dla sporej części turystów pierwszym kontaktem z alpejskimi czterotysięcznikami bywa wyprawa na Mont Blanc (4807 m n.p.m.). My postanowiliśmy oprzeć się tej pokusie. Zamiast na Dach Europy w lipcu zaplanowaliśmy wejście na Breithorn (4165 m), powszechnie uznawany za najłatwiejszy do zdobycia alpejski czterotysięcznik. Planu nie zrealizowaliśmy, ale i tak podziwialiśmy Europę z wysokości ponad czterech tysięcy metrów. I to dwukrotnie!
Przygotowywana od kilku miesięcy wyprawa była moim debiutem w tak wysokich górach. W drogę wyruszyliśmy w sobotę, 16 lipca, kilka minut po północy. Za cel obraliśmy włoską dolinę Aosty. Z Cieszyna to prawie 1400 kilometrów i 16 godzin jazdy samochodem.
Po pierwsze turystyka
Autonomiczny region Valle d’Aosta od zachodu graniczy z Francją, od północy ze Szwajcarią, a od wschodu i południa z Piemontem. Najistotniejszą gałęzią miejscowej gospodarki jest turystyka. Nic w tym dziwnego, bo ta wspaniała górska kraina otoczona jest z trzech stron najwyższymi pasmami Alp. Od północy ograniczają region Alpy Walijskie ze szczytami Matterhorn i Monte Rosa, od północnego zachodu zamyka dolinę masyw Mont Blanc, a na zachodzie i południu wznoszą się Alpy Graickie z takimi szczytami jak Gran Paradiso czy Grivola.
Dzięki Przełęczy Świętego Bernarda od najdawniejszych czasów dolina stanowi też ważny szlak łączący region śródziemnomorski z centralną Europą, a dziś dodatkowo jest rajem dla miłośników białego szaleństwa. Wszystko za sprawą 13 malowniczych dolin bocznych odchodzących na północ i południe z doliny centralnej. Właśnie w nich ulokowały się najpopularniejsze ośrodki narciarskie. Jedna ze stacji znajduje się w dolinie Gressoney zwanej też Valle del Lys (od przepływającej tamtędy rzeki Lys). I właśnie w Gressoney w sobotę krótko po godzinie 16.00 zatrzymaliśmy nasz samochód.
Gmina Gressoney-La-Trinité znajduje się u podnóża Monte Rosa, najpotężniejszego masywu górskiego całych Alp. Nad doliną górują potężne czterotysięczniki, Liskamm Wschodni (4527 m) i Liskamm Zachodni (4480 m). Naszym celem trochę przypadkowo stał się jednak należący do łatwiejszych Castor (4221 m), a także – jak się później okazało – Piramide Vincent (4215 m).
Samochód pozostawiliśmy na parkingu przy dolnej stacji kolejek linowych w Stafal (miejscowości będącej częścią gminy Gressoney) na wysokości 1825 m. Szybko więc przekonaliśmy się, że Alpy są górami znacznie wyższymi niż Tatry. Są też górami lodowcowymi i z obu tych faktów wynikają znacznie większe zagrożenia, niż te, z którymi spotyka się tatrzański turysta lub taternik.
Cały reportaż znajdziecie w weekendowym drukowanym „Głosie Ludu”.