Jabłonków: „Beskidziocy” w parku sanatoryjnym | 31.05.2023
To był udany spacer – w zachwycających okolicznościach przyrody, pośród kwitnących azalii, rododendronów oraz mnóstwa pięknych drzew i krzewów ponad 40-osobowa grupa członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” w RC w środę 31 maja zwiedziła park sanatorium w Jabłonkowie.
Środowa wycieczka do parku sanatoryjnego przyciągnęła ponad 40 osób. Fot. Norbert Dąbkowski
Sanatorium w Jabłonkowie kojarzy się przede wszystkim z
leczeniem schorzeń dróg oddechowych, ale otaczający je ogólnodostępny park jest
jego dużym turystycznym atutem. Ogromny rozmiar (ok. 37 hektarów powierzchni),
ilość drzew i kwitnących krzewów oraz pomysłowych ogrodowych aranżacji sprzyjają
kuracjuszom w powrocie do zdrowia będą jednocześnie dobrym relaksem dla
odwiedzających.
W środę 31 maja park odwiedziła ponad 40-osobowa grupa członków
i sympatyków Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski”.
– Ostatni raz byliśmy tu przed czterema laty - przyznała prowadząca
wycieczkę Wanda Farnik. Takie spacery organizowane są z myślą o osobach, które
już nie mają tylu sił, by chodzić po górach, a chcą brać udział w wycieczkach
PTTS „Beskid Śląski”, spotkać się ze znajomymi i dobrze spędzić czas w „beskidziokowym”
gronie.
Środowa wycieczka do parku sanatoryjnego – prócz licznej grupy,
która dotarła pociągiem z Czeskiego Cieszyna (i autobusem z Nawsia) – przyciągnęła
także osoby z Jabłonkowa czy sąsiednich Mostów. Tadeusz Chorzempa, „Beskidziok”
z Jabłonkowa, z powodu kłopotów zdrowotnych przez ostatnie pięć lat nie był w
stanie brać udziału w wycieczkach, ale tej po parku nie mógł sobie odmówić.
– Znam dobrze te tereny, bo przez miesiąc chodziłem tu na
rehabilitację i miałem okazję pospacerować. Ale ciekawiło mnie przejście po
parku z przewodnikiem – przyznał.
Wanda Farnik, która wcieliła się w rolę przewodnika,
przybliżyła historię tego miejsca opowiadając o początkach jego działalności –
od młyna i budynków gospodarczych, które miejscowy doktor Józef Sikora przeznaczył
na cele charytatywne dla ubogich górników i hutników, po mocno rozwinięte sanatorium
z okazałym parkiem, do którego sprowadzano drzewa, krzewy, byliny i kwiaty z różnych
stron Europy.
Prowadząc grupę inną trasą, niż wiedzie ścieżka dydaktyczna
pozwoliła uczestnikom przekonać się, jak wielki teren obejmuje park, a przy
okazji zobaczyć ciekawe miejsca.
Dodatkowym atutem spaceru była obecność Stanisława Gawlika, który
wraz z żoną, wieloletnią dyrektorką sanatorium w Jabłonkowie, przez 22 lata mieszkali
w budynku na terenie parku. Stanisław Gawlik dzielił się z uczestnikami różnymi
ciekawostkami dotyczącymi historii parku i działalności sanatorium.
– W młynie znajdowała się kiedyś szkoła dla polskich
oficerów , którzy tu przebywali do marca 1915 roku. Później była tu elektrownia,
którą w 1955 roku kazano zlikwidować. Sanatorium było samowystarczalne, miało
własny prąd, własne ogrzewanie, własne ogrodnictwo – opowiadał. Do tematu wrócimy w papierowym wydaniu „Głosu”