Michał
Szczotka i Regina Szczotka-Szatanik z Wędryni postanowili zainterweniować w
ministerstwie po przedłużającej się i w ostatecznym efekcie jałowej korespondencji
syna Adama, absolwenta Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie, z Uniwersytetem
Ekonomicznym w Krakowie. Pierwszy e-mail w sprawie udokumentowania znajomości
języka polskiego z dnia 13 lipca br. uwzględniał dwie opcje – dostarczenie
certyfikatu lub zdanie egzaminu językowego na uczelni. W trzy dni później
nadeszła informacja następującej treści: „Jeżeli jest Pan zdecydowany podjąć
studia na naszej uczelni to proponuję potwierdzić podjęcie studiów i zapisać
się na egzamin sprawdzający znajomość języka polskiego na naszej uczelni.
Zapisy na egzamin od 1 do 24 sierpnia, egzamin 3 września”.
W czasie gdy Adam Szczotka czekał na link
zgłoszeniowy na egzamin, 4 sierpnia otrzymał z uniwersytetu wiadomość, że „w związku
z niedawnym ogłoszeniem przez ministerstwo, uczelnie nie mogą przeprowadzać
egzaminów językowych, a tym samym akceptować ich wyników” i że do 26 września
br. należy przedstawić certyfikat potwierdzający znajomość języka. E-mail
zawierał również listę akceptowanych certyfikatów.
Zdjęcie ilustracyjne z tegorocznej matury w polskim gimnazjum w Cz. Cieszynie. Fot. Beata Schönwald
– Tu pojawił się problem. Okazało się, że
NAWA przeprowadza egzamin do certyfikatu aż w listopadzie, a pozostałe
egzaminy prywatne odbędą się najwcześniej 30 sierpnia z tym, że wystawienie
certyfikatu trwa co najmniej 6 tygodni. W tej sytuacji dostarczenie go w
wymaganym przez uczelnię terminie jest całkowicie niemożliwe – powiedziała
„Głosowi” Regina Szczotka-Szatanik. Tak argumentował również jej syn w
korespondencji z uczelnią. Dowiedział się jednak, że „w związku z
rozporządzeniem każdy kandydat zagraniczny zobowiązany jest przedstawić
certyfikat językowy z listy ministerialnej” i że szkoła „od zawsze wymagała
certyfikatu”, wcale nie wspominając jednak o obiecanym egzaminie, który został
odwołany w ostatniej chwili.
– Wygląda na to, że obywateli spoza Unii
Europejskiej traktują tak samo jak obywatela Unii Europejskiej, naruszając rozporządzenie
z dnia 30 lipca 2025 roku. Czy to jest dopuszczalne? W tym momencie jesteśmy
bezbronni, syn nie może zrobić absolutnie nic – stwierdziła matka tegorocznego
maturzysty Polskiego Gimnazjum.
Po zapoznaniu się z listem otwartym
małżonków z Wędryni sprawą zajęło się już pod koniec ub. tygodnia Centrum
Pedagogiczne dla Polskiego Szkolnictwa Narodowościowego w Czeskim Cieszynie. –
Z podobnym problemem zwrócili się do mnie również rodzice uczennicy zgłaszającej
się na Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu. Sprawę konsultowałam z prof.
Jolantą Tambor, pełnomocniczką rektora Uniwersytetu Śląskiego ds. studentów
zagranicznych, dyrektorką Szkoły Języka i Kultury Polskiej tej uczelni. Jestem
w kontakcie z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego – poinformowała
dyrektorka Centrum Marta Kmeť.
Z prof. Tambor rozmawiała we wtorek
również nasza redakcja. Pełnomocniczka rektora UŚ potwierdziła co prawda, że
Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 30 lipca 2025 w
sprawie rodzajów dokumentów poświadczających znajomość języka dotyczy tylko osób
spoza Unii Europejskiej, to uczelnie, które chcą z jakiegoś powodu zaostrzyć kryteria
przyjęcia na swoje kierunki studiów, mogą to zrobić zarówno względem
cudzoziemców spoza Unii Europejskiej, jak i jej obywateli.
– Teoretycznie na polskie uczelnie nie zdaje
się egzaminu wstępnego, jest tylko konkurs świadectw maturalnych. Są jednak
placówki, które robią rozmowy kwalifikacyjne przy wyjątkowo obleganych
kierunkach. Teoretycznie też obywateli Unii Europejskiej tak samo jak Polaków
ministerialnie nie obowiązuje dodatkowe poświadczanie języka polskiego, chyba
że jakaś uczelnia z jakiegoś powodu zechce tego dodatkowego zaświadczenia. Na
chwilę obecną sprawa przedstawia się więc tak, że uczelnia nie ma obowiązku go
wymagać, ale ma takie prawo – wyjaśniła przedstawicielka UŚ.
Według prof. Tambor, wiele osób zarówno w
ministerstwie, jak i w ośrodkach, takich jak Szkoła Języka i Kultury Polskiej w
Uniwersytecie Śląskim w Katowicach zabiega o to, żeby doszło do znowelizowania
Ustawy o Języku Polskim, która określa m.in., kiedy można państwowy certyfikat
z języka polskiego uzyskać bez zdawania egzaminu.
– Wszyscy będziemy teraz dążyć do tego,
żeby np. za ukończenie w kraju zamieszkania polskiej szkoły z maturą z języka
polskiego przyznawać poziom B2. Wychodzimy z założenia, że skoro rekrutacja
kandydata na studia w Polsce odbywa się na podstawie konkursu świadectw
maturalnych, to tak samo matura z języka polskiego w polskiej szkole powinna
gwarantować wymagany poziom. I tak się pewnie stanie, tyle że
najprawdopodobniej od roku akademickiego 2026/2027 – zaznaczyła prof. Jolanta
Tambor. – Żeby wyjść naprzeciw tegorocznym kandydatom na studia, dużo uczelni w
Polsce, w tym nasza, będzie robić między 3 a 6 września dodatkowy egzamin TELC,
czyli jeden z tych, które są wymienione w pkt. 2 rozporządzenia ministra, i
lada dzień ogłosimy nabór. Pertraktujemy z centralą TELC, żeby przyspieszyć
wydawanie certyfikatu po tym egzaminie. Specjalnie przesunęliśmy go z
października, bo bardzo nam zależy, żeby wasi uczniowie studiowali w Polsce –
dodała.

Zdjęcie ilustracyjne z tegorocznej matury w polskim gimnazjum w Cz. Cieszynie. Fot. Beata Schönwald
Zdaniem Marty Kmeť, sprawdzanie znajomości
języka polskiego w oparciu o kryteria poziomów zaawansowania językowego, gdy
chodzi o język, w którym uczeń kształci się na wszystkich poziomach edukacji,
to czysty absurd. – To nie jest język obcy, który powinien podlegać ocenie
biegłości językowej w skali B1 czy B2. To jest język natywny, którym ci ludzie
mówią od dziecka, a zatem posiadają pełną kompetencję w zakresie gramatyki,
słownictwa, wymowy i rozumienia kontekstu kulturowego – argumentowała.
Ostatecznie jednak wszystko wskazuje na
to, że certyfikat wydany za pięć dwunasta nie będzie potrzebny młodym
Zaolziakom. Jeszcze we wtorek Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydało
komunikat dotyczący świadectw maturalnych uzyskanych przez osoby polskiego
pochodzenia w państwach Unii Europejskiej. Czytamy w nim, że „przepisy
powszechnie obowiązującego prawa nie wprowadzają wymogu okazania certyfikatu
lub innego dokumentu stwierdzającego posiadanie znajomości języka wykładowego
na poziomie nie niższym niż B2 przez obywateli Unii Europejskiej”.
– W poszanowaniu przyznanej
mocą Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej autonomii uczelni, nie kwestionując
prawa do samodzielnego (w zakresie, w jakim nie jest to ograniczone ustawą)
ustalania przez uczelnie warunków rekrutacji, w tym warunku znajomości na
określonym poziomie języka polskiego jako języka wykładowego, uwzględniając
zarazem potrzebę inicjowania działań wspierających i zachęcających do
podejmowania studiów w Polsce w języku polskim przez cudzoziemców, w
szczególności przez obywateli Unii Europejskiej, co jest jednym z założeń
„Rządowej współpracy z Polonią i Polakami za granicą na lata 2025-2030”,
Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego zwraca uwagę uczelni oraz osób
aplikujących na studia, iż prawo polskie w ślad za regulacjami europejskimi nie
zawiera wymogu potwierdzania znajomości jakiegokolwiek języka, w tym języka
polskiego, przy rekrutacji obywateli UE, którzy legitymują się świadectwem
maturalnym szkoły polskiej, wydanym na Litwie, Łotwie, we Francji czy też
Republice Czeskiej – napisano w komunikacie.