Nagroda za cuda z koronki | 10.05.2025
Beata Legierska, wybitna koronczarka z Koniakowa,
została laureatką 50. Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury
ludowej” w pierwszej kategorii dla twórców z dziedziny sztuki i rękodzieła
ludowego, muzyki, tańca, śpiewu oraz budowy instrumentów ludowych. Uroczysta
gala wręczenia nagród odbędzie się 9 lipca na Zamku Królewskim w Warszawie.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Beata Legierska z koniakowską koronką. Fot. DANUTA MATLOCH
Jak pani
przyjęła to wyróżnienie?
– W
pierwszym momencie, kiedy się o tym dowiedziałam, to się popłakałam... Nie
spodziewałam się, że otrzymam taką nagrodę. Owszem, był złożony wniosek i
czekałam na decyzję, ale myślałam, że to jeszcze nie teraz. Tak więc było to
dla mnie absolutne zaskoczenie. Ale też daje mi do myślenia – taka nagroda
motywuje mnie do tego, żeby robić jeszcze więcej, szukać starych, archaicznych
wzorów, uczyć i przekazywać młodemu pokoleniu. To wszystko sprawia, że poczułam
się doceniona. Jestem jeszcze na tyle młoda, że będę działać jeszcze więcej.
Mówi pani
o archaicznych wzorach – czy jest możliwe jeszcze odnalezienie czegoś nowego?
– Jest
bardzo trudno. Takich starych, archaicznych wzorów szuka się w czepcach. Muszę
w tym miejscu wspomnieć o historii koronki koniakowskiej, bo cała rzecz zaczyna
się od czepca, w którym kobieta zamężna chodziła na co dzień, a także od
święta. Czasem udaje mi się coś takiego znaleźć. Dla mnie fenomenem jest, kiedy
znajdę taki czepiec pochodzący na przykład z 1836 roku, bo ostatnio taki
właśnie znalazłam w książce. To nie jest tak, że ktoś mi go daje. Sama znajduję
to w różnych opracowaniach i do dyspozycji mam tylko obrazek. Ale jeśli
dowiaduję się z książki, że współczesna „karalka” nazywa się „złocieniem”, to
jest dla mnie coś niesamowitego – można usiąść, można płakać, można się
zachwycać. To najpiękniejsza rzecz dla koronczarki, dla mnie jako Beaty
Legierskiej. Mając taki obrazek jestem w stanie z niego odtworzyć wzór,
przeliczyć go, bo trzeba go matematycznie opracować i przekazać dalszemu
pokoleniu. To najważniejsza historia tego, co człowiek całe życie robi. Sama w
oparciu o takie wzory tworzę swoje autorskie wzory. Mogę je wymyślać w
nieskończoność, bo to fajnie człowieka uczy i rozwija. To świetna rzecz.
A czy
młode pokolenie jest tym zainteresowanie, czy jest komu przekazywać tę wiedzę?
–
To trudne pytanie, ale odpowiem na nie w ten sposób: to kwestia rodziców, czy
oni chcą, by dziecko się uczyło tego, czy nie. Moja córka ma obecnie 28 lat.
Jako dziecko potrafiła heklować cienkimi nićmi. Teraz zna już trzy techniki,
które ją nauczyłam. To już jest mistrz. Mam wnuczkę w wieku 5 lat, która umie
heklować. Uczę w Gminnym Ośrodku Kultury dziewczynki, które rodzice przywożą na
te zajęcia. To jest mistrzostwo świata – to będzie przyszłość koronki
koniakowskiej. Takie układanie nici, w jaki sposób one układają, to w Koniakowie
żadna koronczarka nie układa.