Podróże małe i duże Skałki: błękitnym szlakiem (wstęp) | 25.06.2025
Tak oto dotarliśmy do progu
wakacji. Niektórzy – przynajmniej ci młodsi – zapewne zdążyli już
entuzjastycznie opróżnić plecaki z wszystkiego, co przywodziło na myśl szkołę,
by przekształcić je w wycieczkowe niezbędniki. Inni błogo zalegli na sofie z
książką lub „padem” w ręce, wiedząc, że rodzicielski argument „Najpierw odrób
lekcje!” stracił moc na kolejne dwa miesiące. Cóż pozostaje starszym?
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Fot. Blog #visitWisla
Wspominanie letniej beztroski
czasów dzieciństwa, utyskiwanie na zmiany klimatu (na przemian z psioczeniem na
brak klimatyzacji w miejscu pracy), ewentualnie, jeśli nie zdążyli wyczerpać
dni urlopowych, dopinanie planów na długo wyczekiwane wczasy. Wszystkim, ale
przede wszystkim tym ostatnim, chciałbym niniejszym wyjść naprzeciw.
***
Długo zastanawiałem się, jak
poprowadzić letni cykl naszych „Głosowych” spotkań, by było w nim jak najwięcej
zachęt do wyjścia z domu. Wyjścia z domu, by lepiej poznać Śląsk Cieszyński – to
chyba nie ulega wątpliwości. Wszak nawet wtedy, gdy wyruszamy na drugi koniec
świata, szukamy tam cieszyńskich śladów. Poprzednie wakacje spędziliśmy
wspólnie w miejscowych parkach i laskach, więc tym razem ruszymy między ludzi.
Na horyzoncie – błękitny szlak!
Na początek muszę zawieść
oczekiwania niektórych. Niestety nie będzie to ani Główny Szlak Sudecki, ani Główny Szlak Beskidzki, ani inny dalekobieżny niebieski szlak górski. Nasza trasa nie ma też
nic wspólnego z wodą, więc wszystkich dostrzegających w błękicie lazur mórz czy
szukających orzeźwienia w nurtach rzek lub zalewów pozostaje mi odesłać do
numerów sprzed dwóch lat, gdy taplaliśmy się w Olzie na przemian ze
spoglądaniem w toń Jeziora Czerniańskiego. Na liście domniemań pozostaje nam
błękitna krew. I to właśnie strzał w dziesiątkę.
***
O co właściwie chodzi z tą
„błękitną krwią”? Zarówno w języku polskim, jak i czeskim, zestawienie,
oznaczające kogoś należącego do wyższych sfer, funkcjonuje od przełomu XIX i XX
w. Wacław Machek tłumaczy jego etymologię kolorami używanymi przez
arystokrację, powołując się na podobne spostrzeżenia Kazimierza Moszyńskiego.
Innego zdania jest Ryszard Tokarski. Powiela on teorie zachodnich badaczy,
według których zapisane w języku przekonanie o „błękitności” arystokratycznej
krwi zawdzięczamy tłumaczeniu hiszpańskiego „sangre azul” na kolejne i kolejne
języki europejskie. W Kastylii, od średniowiecza zalewanej przez emigrantów,
szlachcica czystej krwi (czytaj: bez etnicznych powiązań z Maurami lub Żydami)
poznać można było po jasnej cerze, zaś na jego rękach prześwitywały niebieskawe
szlaki naczyń krwionośnych.
***
Ot, mała etymologiczna
ciekawostka. Kolejna serpentyna na drodze do sedna, do którego już przechodzę...
Przez nami kilkanaście (wciąż nie jestem pewny, na ilu się skończy) wizyt w
zamkach i pałacach, rozsianych jak nasz region długi i szeroki. Od pałacu
Sułkowskich w Bielsku-Białej, po pałac Larischów von Mönnich w Solcy. Od
średniowiecznych założeń na Wzgórzu Zamkowym w stołecznym Cieszynie, po
najmłodszy z zamków, pieszczotliwie zwany „Zameczkiem”, czyli Rezydencję
Prezydenta RP w Wiśle-Czarnem. Znakomita okazja, by przyjrzeć się bliżej tym,
którym zabytkowe siedziby zawdzięczamy, czyli rodzimym „błękitnokrwistym” –
stąd kolor szlaku. Przypomnimy starych, dobrych Piastów, ich spadkobierców,
Habsburgów, ale też mniej znaczących, niejednokrotnie słabo rozpoznawalnych
dziś szlachciców i właścicieli ziemskich. Czy przeciętny Cieszyniak pamięta,
kim byli i gdzie rezydowali baronowie Saint Genois albo Spensowie von Booden? A
to przecież wielkie cieszyńskie nazwiska!
***
Do wyruszenia w tę podróż nie
potrzeba urlopu, wystarczy jakieś osiem minut lektury. No, ewentualnie wolne
popołudnie, gdyby ktoś zechciał odwiedzić „odwiedzane” przez nas miejsca na
żywo, do czego już teraz zachęcam. Część szlacheckich rezydencji dostępna jest
do zwiedzania z przewodnikiem, inne otwierają swoje podwoje w związku z
cyklicznymi imprezami, jeszcze inne, zaniedbane, czekają na wyrok historii.
Może to ostatnia szansa, by jeszcze rzucić na nie okiem?
Jakub Skałka