Czy nieistniejącym już szkołom, które były ważne dla społeczności danej gminy lub regionu, należy stawiać pomniki? Gdyby ktoś mnie o to zapytał, odpowiedziałabym ambiwalentnie: i tak, i nie. I dodałabym: wszystko zależy od okoliczności i od tego, jak taki pomnik miałby wyglądać.
Wszyscy znamy (jeżeli nie na podstawie osobistych odwiedzin, to z fotografii) pomnik Polskiego Gimnazjum Realnego im. Juliusza Słowackiego w Orłowej. Można go nazwać klasycznym monumentem, bo wykonany został z kamienia. Nie tak dawno został uzupełniony o tablice informacyjne, co uważam za bardzo dobre posunięcie. Pomnik, z samej istoty rzeczy, nie może być nośnikiem większej liczby informacji, a te są w tym miejscu jak najbardziej potrzebne.
W mieście, którego rozwój, jak i późniejszy upadek zależne były od wydobycia węgla kamiennego, kamień jest jak najbardziej naturalnym materiałem do wykonania pomnika, także nietypowego, bo upamiętniającego szkołę.
W Nydku także odsłonięto w sobotę „pomnik” szkoły – polskiej ewangelickiej z XIX wieku. Pomnik w cudzysłowie, bo w rzeczywistości chodzi o skrzyżowanie tablicy pamiątkowej z panelem informacyjnym w atrakcyjnie formie i wykonaniu. Skrzyżowaniem bardzo udanym – dodam od siebie. W podgórskiej miejscowości odwiedzanej przez turystów właśnie taki kształt „pomnika” wykonanego z drewna jest, moim zdaniem, najbardziej odpowiedni. Jestem niemal pewna, że sporo turystów, którzy zaparkują na rynku samochody, przed udaniem się na Czantorię podejdzie do tablicy sprawdzić, o czym ona opowiada. Wyglądem przypomina bowiem panel z informacjami turystycznymi.
Drewno jest mniej trwałe od granitu czy marmuru, z których buduje się pomniki i od brązu czy mosiądzu, z którego wykonywane są tablice pamiątkowe wieszane na murach. O drewniany obiekt trzeba bardziej dbać, po jakimś czasie go odnowić. Ale przecież dbałość o symbole, które łączą lokalną społeczność, scala ją i nie pozwala jej zapomnieć o przeszłości.