poniedziałek, 14 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Bernarda, Martyny, Waleriana| CZ: Vincenc
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teskty i Kon-teksty Łęckiego: On patrzy (i słucha...) | 22.01.2025

Doprawdy nie wiem, dlaczego zakupiłem lata temu DVD z filmem zatytułowanym „Mężczyzna, który patrzy”. Nie wiem, być może skłoniła mnie do tego intrygująca zamieszczona na okładce informacja – „Katarzyna Kozaczyk (Katarina Vasilissa)... ze swoją niewiarygodną twarzą, skrytym i drwiącym uśmiechem Giocondy i wspaniałymi pośladkami dała życie Sylwii”. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 30 s
Kadr z filmu „Raport mniejszości”. Fot. ARC

A może o zakupie zadecydowało odnotowane – zaraz po reklamie roli Katarzyny Kozaczyk – przesłanie, którym kierował się reżyser filmu, Tinto Brass? Ten wyznał, że przyjął za własne główne myśli cenionego także przeze mnie pisarza – Al.berto Moravii. Jakie to myśli? „Eros jako sposób interpretacji życia. Perwersja seksualna jako manifestacja prawdy ukrytej pod maską konwencji. Wyraża ona to, co ściąga na siebie społeczne prześladowanie”. No cóż – perwersja niejedno ma imię, niekoniecznie musi być wszak związana ze sferą seksu. I społeczne prześladowanie niejedno ma imię. Bo zobaczmy...

I

Dobrze, w dalszej części felietonu nic nie będzie o seksualnych perwersjach. Będzie za to o więzieniu. Dość szczególnego rodzaju więzieniu – dodajmy. Bo w zasadzie idzie tylko(?) o doskonałą formę kontroli nad niedoskonałym z natury (grzech pierworodny?) człowiekiem. Idzie o pomysł braci Benthamów, a jego korzenie sięgają końca XVIII wieku. Nazwali go Panopticon. A o co szło? O innowacje. Jeremy i Samuel Benthamowie zrazu zaprojektowali specjalny zakład produkcyjny. Był on architektonicznie tak skonstruowany, że niezwykły system korytarzy i luster umożliwiał z jednego miejsca obserwowanie wszystkich pracowników. Nie chodziło przy tym – co znamienne i tym samym jeszcze bardziej ciekawe – o śledzenie szeregowych pracowników, ale kontrolowanie ich nadzorców. Pomysł ów, który wziął początek w konstrukcji budynku fabryki – w fantazjach braci Benthamów ewoluował – mógł wszak zostać z równym powodzeniem zastosowany w każdym innym przypadku, do więzień, szpitali, szkół... Bentham nie był jakimś tam sobie zamordystą. Był twórcą wpływowego kierunku w filozofii – utylitaryzmu. I według tej koncepcji, ów mogący podpatrywać wszystkich Nadzorca Nadzorców mógłby łączyć przyjemne z pożytecznym, tj. zapraszać do siebie gości, którzy mogli by podziwiać, co robią nadzorowani w dowolnym momencie. Czyli – i zapewniać kontrolę, i dostarczać rozrywkę. Coś jak „dwa w jednym” w różnych tłumaczeniach powieści „1984” George’a Orwella – „Wielki Brat cię śledzi” i „Wielki Brat patrzy”. Pierwsze brzmi groźnie, drugie – jak zaproszenie do telewizyjnego reality show. Pomysły Benthamów z różnych powodów nie doczekały się zadowalającej realizacji za ich życia. Ale wracano do ich idei wiele lat później. Próbowano pomysł braci Benthamów wcielić w życie czy to w Stanach Zjednoczonych, czy to na Kubie. W obu przypadkach szło o stworzenie idealnego więzienia. Próbowano zatem – ale bez powodzenia. Udało się dopiero wiele, wiele dziesięcioleci później, w Amsterdamie – a to przy pomocy elektronicznych bransoletek nadzorczych.

II

Tyle o rzeczywistości. W świecie literatury science fiction skonstruowano przemyślny aparat umożliwiający podpatrywanie ludzi. I to nie tylko tego, co akurat robią, ale co zrobią w przyszłości. Bo oto w roku 2054 można było nie tyle nawet przewidywać przyszłość, co ją zobaczyć. A zobaczywszy – uniemożliwić czynienia zła. Tak, umożliwiał on wskazywanie zbrodniarza jeszcze przed popełnieniem przez niego przestępstwa. Jak to możliwe? Zachęcam do lektury powieści Philipa K. Dicka „Raport mniejszości” lub oglądnięcia nakręconego na jej podstawie filmu pod tym samym tytułem. Filmu (reż. Steven Spielberg, grają Tom Cruise, Colin Farrell, Samantha Morton, Max von Sydow, 2002) polecać chyba nie trzeba, ale jednak – polecam.

III

We wspomnianej powieści Orwella w mieszkaniu każdego obywatela Oceanii umieszczono tele-ekrany – „Aparat zwany tele-ekranem można było przyciszyć, lecz nie było możliwe wyłączyć go całkowicie. (...) Tele-ekrany były urządzeniami nadawczo-odbiorczymi. Najlżejszy głos jaki wydałby Winston, o natężeniu nieco większym niż najcichszy szept – był automatycznie przekazywany. Również jak długo znajdował się w zasięgu wizji tele-ekranu można go było zarówno podsłuchiwać jak i obserwować”. Dodatkowo – „Oczywiście nikt nie wiedział czy w danym momencie jest śledzony czy nie. Jak często policja myśli włącza swój aparat w celu obserwacji mogło być tylko przedmiotem domysłów. Nie można było wykluczyć, że obserwowali wszystkich i o każdym czasie. W każdym razie mogli włączyć swój podsłuch i podgląd do każdego mieszkania i o każdym czasie”. Orwell, „1984” – powszechna inwigilacja, państwo totalitarne, łamanie sumień, seanse nienawiści. Upiorna rzeczywistość, prawda? Jak wspomniałem wyżej – przy okazji wypowiedzi reżysera Brassa – prześladowanie niejedno ma imię...

IV

Jak z Orwella… Jak z Mrożka… Tak właśnie, na przemian twórczością George’a Orwella i Sławomira Mrożka diagnozował w latach siedemdziesiątych Polskę Ludową Stefan Kisielewski w pisanym wówczas sekretnym dzienniku. Pisał go w mieszkaniu, w którym nie było co prawda tele-ekranów, ale za to mieszkanie było „na podsłuchu”, o czym Kisiel doskonale wiedział.

V

Czym się to wszystko skończy? No cóż, przypomnę na koniec fragment zabrany z innego mojego felietonu – bohater filmu Francisa Forda Coppoli „Rozmowa” (1974), Harry Caul (w tej roli Gene Hackman), jest specjalistą od posłuchu. Ba, w tym fachu jest niekwestionowanym mistrzem. Innymi słowy: potrafi dzięki umiejętnie wykorzystywanej, specjalistycznej (jak na tamte czasy) aparaturze podsłuchać każdego. I każdą. Jak się kończy ta niekwestionowana dominacja mistrza? W ostatniej scenie siedzi w zdemolowanym pokoju i gra na saksofonie (tak przynajmniej zapamiętałem). Skąd taki finał filmu, który zapowiadany mógłby być jako dramat i thriller zarazem? Otóż, mniejsza o motywy, odbierając domowy telefon, słyszy w słuchawce telefonicznej – coś jak „słyszymy Cię”. Caul nie wie czy to prawda, ale jednocześnie wie, że podsłuch może być założony wszędzie. Więc metodycznie szukając go sam demoluje własne mieszkanie. Nawet podłoga jest po tych jakże dogłębnych, chciałoby się powiedzieć, poszukiwaniach w doprawdy opłakanym stanie.
Krzysztof Łęcki




Może Cię zainteresować.