Inscenizacja czesko-polskich zmagań pod Skoczowem | 02.02.2019
Łąka pod kościołem ewangelickim na skoczowskiej Kaplicówce zamieniła się w sobotę w pole bitwy. Starli się na niej rekonstruktorzy polscy i czescy, którzy odtworzyli walki, jakie miały miejsce przed stu laty w okolicach Kisielowa.Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Fot. jot
– Gdyby nie ta bitwa, to granica Polski byłaby w połowie Bielska – powiedział na rozpoczęcie imprezy burmistrz Skoczowa Mirosław Sitko.
Wśród licznie zebranej publiczności, która z zapartym tchem oglądała zmagania „wojsk” obu stron konfliktu, dominowali mieszkańcy Skoczowa, ale sporo osób przybyło i z innych miejscowości Śląska Cieszyńskiego w tym z Zaolzia. Byli i Polacy i Czesi. Historyk Viktor Grossmann z Ostrawy, który komentował przebieg działań bitewnych dla czeskojęzycznych obserwatorów, wyraził nadzieję, że już nigdy w przyszłości nie dojdzie do żadnych tego typu rzeczy pomiędzy naszymi bratnimi narodami.
Po inscenizacji wszystkie grupy przeszły na skoczowski Rynek, gdzie można było zjeść wojskową grochówkę, obejrzeć wystawę planszową o kształtowaniu się administracji polskiej na Śląsku Cieszyńskim po 1918 roku, potrzymać w dłoni mannlichera oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z żołnierzami ubranymi w mundury z epoki.
Imprezę zorganizowało Miejskie Centrum Kultury Integrator w Skoczowie, a wzięli w nim udział rekonstruktorzy z różnych zakątków Polski i Republiki Czeskiej, wcielający się w wojsko z czasów Wielkiej Wojny. Co ciekawe, członkowie jednej z czeskich grup przywdziali polskie mundury, aby siły na „placu boju” były wyrównane. Szczegóły we wtorkowym wydaniu „Głosu”.
Rekonstrukcja bitwy pod Skoczowem. Fot. jot/T. Wolff