– Przed 90 laty zostało tutaj otwarte schronisko. Był to jedyny tego typu obiekt poza granicami Polski. Schronisko należało do ówczesnego „Beskidu Śląskiego”. W tym czasie jego prezesem był Władysław Wójcik. Bardzo się starał, żeby ten obiekt powstał. Został wybudowany przez rok, co dziś jest nie do pomyślenia – mówiła przed obiektem Zofia Franek, prowadząca sobotnią wycieczkę.

Turyści wyruszyli na trasę z Boconowic. Najpierw bez szlaku, leśnymi duktami, dotarli do pomnika rozstrzelanych partyzantów. Z Kikuli wyruszyli na Kozubową już szlakiem.

– Kozubowa to była nasza góra – przyznała w rozmowie z „Głosem” Franek. – Na ile dziś jest nasza? Na tyle, że swego czasu zamontowano tutaj tę tablicę i dziś możemy złożyć tutaj kwiaty – dodała turystka z „Beskidu Śląskiego”. Pierwotnie bukiet został położony pod tablicą. Ostatecznie, żeby się lepiej prezentował, został za nią zatknięty.

W sobotę na Kozubową wybrał się między innymi Józef Piec. W środę prowadził wycieczkę po Starej Orłowej. Jednym z jej punktów była wizyta na grobie Władysława Wójcika. – Tam złożyliśmy kwiaty, odśpiewaliśmy hymn „Beskidu Śląskiego” (podobnie jak w sobotę) i przypomnieliśmy sobie, jakie on ma zasługi nie tylko dla naszego towarzystwa, ale całego terenu – przyznał Józef Piec. Zwrócił uwagę, że schronisko rozpoczęło działalność przed 90 laty (Wikipedia podaje, że stało się to faktem dokładnie 8 września 1929 roku – przyp. T.W.), a na pamiątkowej tablicy widnieje rok 1928. Inna sprawa, że dopisek nie mówi o dacie otwarcia obiektu, ale że „założycielem tego schroniska był w roku 1928 Władysław Wójcik”. 

 

Fot. Tomasz Wolff