Od początku zeszłego tygodnia nad potokiem Łomna wypoczywało jedenaścioro dzieci. Ich bazą po raz kolejny stał się pensjonat Rzehaczek. Jak podkreślają organizatorzy, każdy dzień obozu jest zagospodarowany „co do minuty”, choć zadania nie ułatwia kapryśna, lipcowa pogoda. – Kiedy przyjechaliśmy, padał deszcz. Tak więc już pierwszego dnia musieliśmy zmienić nasze plany. Ponieważ jednak wiemy, że zawsze trzeba się liczyć z taką ewentualnością, przygotowaliśmy zajęcia alternatywne. Dodatkowo zaś dysponujemy tutaj wielką salą, do której możemy się przenieść, gdy pogoda nie dopisuje – tłumaczy Renata Czader ze Stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam”
Obozowicze poznają najbliższą okolicę, a we wtorek wybrali się do centrum Łomnej Dolnej, by obejrzeć przedstawienie Sceny Lalek „Bajka” Teatru Cieszyńskiego. Z kolei w czwartek odwiedzili ich harcerze czeskocieszyńskiej drużyny wodnej „Opty”. Dzieci wzięły udział w wieczornym, spontanicznym koncercie, poznały również, w jaki sposób rozpala się harcerskie ognisko. – A trzeba wiedzieć, że to cały ceremoniał. Dowiedzieliśmy się więc, kto był jego budowniczym, mianowano też strażników ognia. Niestety z powodu ulewy ogniska nie rozpalaliśmy na zewnątrz, ale w naszym kominku – śmieje się Renata Czader.
Dla odmiany w czwartek łomniańscy obozowicze wyjechali do Archeoparku w Podoborze. Po południu przygotowywali się z kolei do wystawienia spektaklu lalkowego. Asystenci wykonali różne pacynki, a zadaniem ich podopiecznych było zainscenizowanie piosenki. – Każde dziecko wybrało własne zwierzątko, zrobiło się więc bardzo egzotycznie, bo pojawił się krokodyl, miś, sowa, małpka – relacjonuje Renata Czader. – Na koniec zamierzamy również sporządzić pamiątkowy, obozowy dziennik tak, by rodzice mogli się dowiedzieć, co się u nas działo i jak ich dzieci spędzały tutaj czas – dodaje koordynatorka obozu.
Pieczę nad bezpieczeństwem podopiecznych stowarzyszenia sprawuje w Łomnej pielęgniarka oraz piętnastu młodych wolontariuszy. Jednym z nich jest Tomasz Cienciała z Piosecznej, który bierze udział w obozie Stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam” już po raz kolejny. – Moim zadaniem jest opieka nad niepełnosprawnym uczestnikiem. Noce spędzamy więc w jednym pokoju. Rano przygotowujemy się do śniadania, następnie towarzyszę mojemu podopiecznemu podczas wszystkich dziennych zajęć, a wieczorem pomagam w higienie i kładziemy się do łóżek – tłumaczy.
Taka praca, zdaniem Tomasza Cienciały, wiąże się ze sporą odpowiedzialnością, ale atmosfera panująca na obozie sprawia, że nie czuje się brzemienia obowiązków. – Wszyscy się tutaj wspieramy, a poza tym to naprawdę bardzo wartościowe przeżycie. W ciągu kilku dni doświadczamy wielu niezwykłych rzeczy. Uczymy się cierpliwości i empatii, ale także tego, jak się porozumiewać, bo nie każdy z naszych podopiecznych jest w stanie jasno wyrazić, czego potrzebuje – tłumaczy.
Pandemia COVID-19 wpłynęła na działalność trzynieckiego stowarzyszenia, podobnie jak na aktywność innych organizacji. – Nasz wakacyjny obóz przygotowywaliśmy jednak, jakby koronawirusa nie było, mimo że nie mieliśmy pewności, czy się odbędzie. W sierpniu planujemy zaś jeszcze jeden taki turnus, tym razem w Mostach koło Jabłonkowa, choć także nie mamy dziś stuprocentowej pewności, że dojdzie do skutku. Chętnych na wakacyjny wypoczynek jest jednak tak wielu, że moglibyśmy zorganizować kilka podobnych imprez – przekonuje Renata Czader i dodaje, że jej podopieczni mogli wyjechać w Beskidy, dzięki wyjątkowej hojności zaolziańskich sponsorów. – Ludzie z reguły nie przekazują nam wielkich sum, ale darczyńców jest bardzo wielu. Dzięki temu tym razem nie musieliśmy pisać żadnych projektów. Dodatkowo zaś na warsztaty teatralne i pamiątkowe koszulki pozyskaliśmy pieniądze z Konsulatu Generalnego RP w Ostrawie. Za te wszystkie dary serdecznie więc dziękujemy – stwierdza prezeska Stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam”.