Duże zainteresowanie towarzyszyło oficjalnej prezentacji „Mapy Wierzniowic w gwarze cieszyńskiej", jaka miała miejsce w czwartkowe popołudnie 15 września w domu MK PZKO w Wierzniowicach. – To genialna sprawa. Ta mapa ma ogromne znaczenie dokumentacyjne. Nazwy miejscowe to najstarsze i najtrwalsze dokumenty przeszłości – mówił prof. Daniel Kadłubiec, który wystąpił z prelekcją na temat gwarowego nazewnictwa.
Na to wydarzenie w Wierzniowicach długo czekali. Nic dziwnego, w końcu nieczęsto wydaje się turystyczną mapę i to w dodatku w gwarze cieszyńskiej, która precyzyjnie pokazuje, jak od dawien dawna nazywano poszczególne części miejscowości. Ale zainteresowanie spotkaniem promocyjnym przeszło oczekiwania organizatorów. W sali domu MK PZKO w Wierzniowicach zasiadło około 80 gości.
– Sądziliśmy, że przyjdzie może ze dwadzieścia osób – przyznał jej pomysłodawca jej wydania, Marcel Balcarek, prezes wierzniowickiego koła. Przypomniał, że to jego dziadkowe – Alojzy i Danuta Nierychlowie zainteresowali go historią miejscowości.
– Mówili, że jadą na Kónt, do Zimnej Wódki czy na Rzyczyska. To był powód, dla którego ta mapa powstała. Są na niej nie tylko tereny Wierzniowic, ale i Lutyni Dolnej, Godowa, gminy Gorzyce – wyjaśnił.
Zauważył, że gdyby nie zamieszczone na mapie archiwalne i współczesne fotografie, gwarowych nazw zmieściłoby się około 300.
– Wierzniowice były najmniejszą gminą w powiecie karwińskim. Nie sądziłem, że aż tyle nazw uda się zebrać. Uznałem, że jeśli nie wydam takiej mapy teraz, to ile z tych nazw zostanie za 20 lat? Trzydzieści nazw, czterdzieści? Starsi, którzy je znali, już umierają, a młodzi ich nie używają – wyjaśnił.
Materiały zbierał przez dziesięć lat. Wspólnie z Otylią Tobołą i Bronisławem Ondraszkiem pracowali nad przygotowaniem mapy od około roku. Udało się ją wydać głównie dzięki wsparciu finansowemu Funduszu Rozwoju Zaolzia przy Kongresie Polaków w RC.
W czwartkowym spotkaniu promocyjnym w Wierzniowicach wzięli udział m.in. konsul generalna RP w Ostrawie Izabella Wołłejko-Chwastowicz, wójt gminy Godów Mariusz Adamczyk oraz prof. Daniel Kadłubiec, który przyznał, że Marcel Balcarek zwrócił się do niego z prośbą, by spojrzeć na transkrypcję – jak przepisywać nazwy miejscowe, żeby były zgodne z oryginałem.
Do tematu wrócimy we wtorkowym wydaniu „Głosu”.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA Z TEGO WYDARZENIA