100 lat do czegoś przecież zobowiązuje… | 21.06.2023
Tylko nieliczni na Zaolziu wiedzą, że na Uniwersytecie Karola
w Pradze można studiować polonistykę. Mało tego, można to robić dokładnie od
stu lat. Renata Rusin-Dybalska opowiada o tym, jakie były początki praskiej polonistyki
i jak radzi sobie ona dziś jako jedna ze specjalizacji Studiów Środkowoeuropejskich.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
W jakich okolicznościach została
założona praska polonistyka?
– Za instytucjonalny
początek polonistyki w Pradze uważamy rok 1923, kiedy to na praskim uniwersytecie
została powołana do życia Katedra Języka Polskiego i Literatury. Jej
działalność uroczyście zainicjował 13 października prof. Marian Szyjkowski, wygłaszając
swój wykład inauguracyjny. Jednak pierwsze impulsy oraz idące za tym konkretne
działania miały miejsce już w połowie XIX wieku. W 1848 roku Jan Pravoslav Koubek
został mianowany pierwszym profesorem literatury polskiej, a dziewięć lat
później przyjechał do Pragi pierwszy Polak, językoznawca Henryk Suchecki. Prowadził
lektoraty, wykłady językoznawcze i literackie, wydawał podręczniki. W tym
czasie język polski cieszył się w Pradze dużym zainteresowaniem. Na prowadzone
przez Sucheckiego kursy języka polskiego przychodziły znane postacie literatury
czeskiej, jak Karolína Světlá czy Eliška Krásnohorská. Po zakończeniu I wojny
światowej na skutek zmian politycznych sprawy nabrały tempa. Pojawiła się idea,
że Praga stanie się słowiańskimi Atenami i, mając do dyspozycji bogate zbiory biblioteczne,
postanowiono stworzyć tu centra poszczególnych języków słowiańskich. Jako pierwszy
powstał oddział południowosłowiański. Katedra języka polskiego została powołana
do życia jako trzecia z kolei. Kandydatów do jej objęcia szukano w Polsce.
Znaleziono dwóch – literaturoznawcę prof. Mariana Szyjkowskiego z Krakowa oraz językoznawcę
Stanisława Dobrzyckiego z Poznania. Wybrano tego pierwszego. Zainteresowanie polonistyką
na praskim uniwersytecie rosło szybko. W semestrze zimowym roku akademickiego 1929/30
na lektoracie języka polskiego było 181 osób. Dziś o takich liczbach nawet nie
próbujemy marzyć.
Czym to
było spowodowane?
– Czynniki
natury politycznej, gospodarczej, ale także kontakty kulturalne zawsze
przekładają się na zainteresowanie danym kierunkiem. Tak było również w
przypadku praskiej polonistyki, której początki były naprawdę obiecujące, a jej
pierwszy etap działalności bardzo intensywny. Okres działalności po drugiej
wojnie światowej rozpoczynaliśmy z dwoma profesorami – wspominanym Marianem
Szyjkowskim i jego uczniem Karlem Krejčim. Potem musieliśmy sobie radzić z
różnymi wiatrami historii.
Jak dziś wygląda
wasza praca?
– Ponieważ
katedra zatrudnia minimalną liczbę osób, tak naprawdę jesteśmy specjalistami od
wszystkiego. Pracujemy w trzyosobowym składzie – literaturoznawca Michaela Benešowa,
językoznawca, czyli ja oraz lektorka Sylwia Czachór-Kocatas. Kiedy w 2002 roku,
bezpośrednio po obronie doktoratu na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w
Lublinie, przyjechałam do Pragi, okazało się, że chociaż na dyplomie mam
specjalizację semantyka i pragmatyka językowa, w ramach zajęć na uniwersytecie muszę
robić absolutnie wszystko – od fonetyki i morfologii, przez słowotwórstwo, aż
po składnię i gramatykę historyczną. To samo jest na literaturze. Do tego
dochodzi prowadzenie badań naukowych, publikowanie, pisanie projektów w ramach
współpracy międzynarodowej, organizowanie konferencji, a nawet zdobywanie
studentów. Pomieszczenie, w którym teraz rozmawiamy, jest wielofunkcyjne. Tu mamy
gabinet, tu odbywają się zajęcia z mniejszymi grupami, różne spotkania. Obok jest
druga, nieco większa sala. I to wszystko.
Cały wywiad
do przeczytania w piątkowym, drukowanym „Głosie”.