Już w poprzednim wywiadzie dla „Głosu”
przed czterema laty mówiła pani o Polkach, które w latach 70. i 80. ub. wieku
przyjechały do Łysej do pracy w Kovonie. Pani była jedną z nich. Ale Klub
Polski powstał dopiero w 1995 roku. Co było impulsem do jego założenia?
– Zaczęło się od spotkania na plebanii w niedalekim Nymburku, gdzie
również mieszkały Polki. Nasz ówczesny ksiądz proboszcz dał mi kontakt do
nymburskiego proboszcza, księdza z Polski. Pojechałyśmy tam z Łysej całą grupą.
Obecny był także konsul Krzysztof Górski, ambasadzie polskiej w Pradze zależało
wówczas na zorganizowaniu środowisk polonijnych. W ten sposób powstało Koło
Polonijne Lysá nad Labem – Nymburk. W 1999 roku stałyśmy się Sekcją Klubu
Polskiego w Pradze, dopiero w 2019 samodzielnym podmiotem prawnym – Klubem
Polskim Lysá nad Labem.
Cały czas mówi pani w rodzaju żeńskim.
Tylko kobiety były członkiniami Klubu?
–
Początkowo tak, teraz mamy także kilku panów. Do pracy w Łysej przyjechały z
Polski przed 40-50 laty same dziewczyny.
Macie ładną świetlicę blisko centrum
miasta. Od początku miałyście takie zaplecze?
–Nie, długo nie miałyśmy żadnej
siedziby. Spotykałyśmy się po domach, restauracjach. Cud się zdarzył w 1999
roku, kiedy do Łysej przyjechał polski duszpasterz, wspaniały człowiek i ksiądz
Tadeusz Barnowski. U niego znalazłyśmy azyl. Zresztą często tak jest, że
środowiska polonijne w świecie skupiają się wokół parafii. Zostałam wówczas
wybrana na dyrektorkę Caritasu, miałam kancelarię, w której mogłyśmy się
spotykać także w ramach Klubu. Ks. Tadeusz bardzo dużo zrobił dla nas i całej
parafii, wyremontował nasz piękny barokowy kościół pw. św. Jana Chrzciciela –
wieżę, dach, elewację. Obecny proboszcz ks. Pavel Porochnavec kontynuował
remont wnętrz. Ksiądz Tadeusz zmarł nagle w 2005 roku, w wieku 49 lat. Wciąż o
nim pamiętamy, na wniosek Klubu Polskiego został in memoriam odznaczony przez
miasto.
Później wszystko tak się
ułożyło, że mogliśmy organizować Dni Kultury Polskiej w ramach miejskich
obchodów hrabiego Szporka
W Łysej nad Łabą odbyło się kilka
edycji Dni Kultury Polskiej – z występami zespołów, wystawami, seansami
filmowymi. Jak taka mała organizacja temu podołała?
– Moim marzeniem było wyjść poza spotkania klubowe, zrobić
coś więcej. I to marzenie się spełniło. Dni Kultury Polskiej zaczęłyśmy
organizować, kiedy nasz klub stał się sekcją Klubu Polskiego w Pradze. Ważna
było wsparcie miasta, Konsulatu, współpraca z miejscowym Stowarzyszeniem
Przyjaciół i Rodaków Miasta Łysa nad Łabą, ponieważ DKP odbywały się w ramach ich
szerszego wydarzenia. Pierwszą edycję zorganizowaliśmy w 2002 roku i trwały
przez trzy dni, od piątku do niedzieli. Początkowo organizowaliśmy je co roku,
obecnie nieregularnie, czasem z mniejszym, czasem z większym rozmachem. Z
organizacją bardzo nam pomógł Stanisław Gawlik z Jabłonkowa, który miał
powiązania z Łysą. Doradził mi, jakie zaprosić zespoły z Zaolzia, rzemieślników
ludowych i tak dalej. W dowód wdzięczności złożyliśmy wniosek do władz miasta o
przyznanie mu nagrody. Został odznaczony w 2021 roku podczas wernisażu dwu
wystaw w kościele: o Janie Pawle II i o Stefanie Wyszyńskim. To było krótko po
beatyfikacji kardynała Wyszyńskiego. Wystawa o naszym papieżu miała się odbyć
już rok wcześniej, w stulecie jego urodzin, lecz z powodu pandemii Covid-19
została przełożona.

W Łysej nad Łabą mieszka nieco ponad 8000 mieszkańców. Fot. Mestolysa.cz
Było więcej wystaw o Polsce i sławnych
Polakach w Łysej nad Łabą?
– Mieliśmy wystawę polskiego plakatu, w 2009 roku odbyła się
wystawa plenerowa „Droga do wolności – 10 lat Solidarności 1979-1989”, przed
dwoma laty wystawa z okazji 550. rocznicy urodzin i 480. rocznicy śmierci
Mikołaja Kopernika, pozyskana z Polskiej Akademii Nauk. Poza tym na Dni Kultury
Polskiej składają się pokazy filmów, występy zespołów, często z Zaolzia, polska
gastronomia.
Co spowodowało, że po pierwszych
edycjach DKP była przerwa?
– Kiedy w 2005 roku zmarł ks. Tadeusz, wiele się zmieniło.
Ja już od 2004 roku nie byłam dyrektorką Caritasu, musieliśmy więc opuścić
lokal i nie mieliśmy zaplecza. Nasza działalność nieco przygasła. Na nowo się
rozwinęła, kiedy w 2007 roku wreszcie otrzymaliśmy od miasta pomieszczenie na
działalność przy ul. ČSA. Później wszystko tak się ułożyło, że mogliśmy organizować
Dni Kultury Polskiej w ramach miejskich obchodów hrabiego Szporka (stosowana
jest także czeska pisownia Špork i niemiecka Sporck – przyp. red.), którego
potomkowie byli właścicielami posiadłości w Łysej nad Łabą. Dopiero o kilka lat
później się dowiedziałam, że ród ten miał majątki także w Głogowie Małopolskim.
Oba miasta w 2018 roku podpisały partnerstwo. Do Łysej przyjechała stamtąd
delegacja na czele z dyrektorem biblioteki, panem Robertem Borkowskim.
Pochodzę z Bełchatowa, ale
urodziłam się w Zelowie. Co ciekawe – to jest miejscowość, do której w XIX
wieku przybywali czescy emigranci. W 2022 roku udało mi się zaprosić, przy
okazji organizowanej w Łysej wystawy o osobistościach łączących Polaków i Czechów,
zespół „Zelowskie dzwonki” z Zelowa, działający w tamtejszej parafii
ewangelickiej
Współpraca z polską gminą otworzyła
nowe możliwości?
– Tak, pan Robert był historykiem i wspaniałym człowiekiem.
Nawiązaliśmy ścisłą współpracę. Niestety niedawno zmarł. Z Głogowa przyjechał
do Łysej na Dni Kultury Polskiej zespół „Lajkonik”, pan Borkowski przygotował
wystawę o podobieństwach Łysej i Głogowa pod kątem hrabiego Szporka. Innym
razem gościł u nas zespół „Przewrotniacy”.
Nim zaczęłyśmy nagrywać wywiad, wspomniała pani o śmierci byłego prymasa
Czech, kardynała Dominika Duki. Wyczułam, że był on kimś ważnym dla Klubu
Polskiego.
– Z Polską był już w jakiś sposób połączony jego poprzednik,
kardynał Miloslav Vlk, który często był zapraszany przez Ambasadę w Pradze na spotkanie
opłatkowe. Spotykałam się tam z nim, a po jego śmierci z kardynałem Duką. Składał
nam nawet życzenia po polsku. Bardzo lubiłam jego homilie. Pamiętam, że kiedy 2
kwietnia 2005 roku zmarł Jan Paweł II, w Starej Boleslavi została odprawiona
msza święta, na której Duka – wówczas jeszcze biskup – bardzo głęboko i
prawdziwie mówił o tym, jak Polacy to przeżywają. Czasem kard. Duka przyjeżdżał
także, jako arcybiskup praski, do Łysej.
Czy nawiązała pani także współpracę z
kimś z okolic, z których pani pochodzi?
– Pochodzę z Bełchatowa, ale urodziłam się w Zelowie. Co
ciekawe – to jest miejscowość, do której w XIX wieku przybywali czescy
emigranci. W 2022 roku udało mi się zaprosić, przy okazji organizowanej w Łysej
wystawy o osobistościach łączących Polaków i Czechów, zespół „Zelowskie
dzwonki” z Zelowa, działający w tamtejszej parafii ewangelickiej. Zelowianie
zrobili mi niespodziankę – miałam właśnie urodziny, a oni specjalnie dla mnie
zaśpiewali „Alleluja”. To była wielka radość i wzruszenie. W 2022 roku Dni Kultury
Polskiej trwały najdłużej: od 16 września do 8 października, były także
najbardziej urozmaicone.
Pracujemy z dziećmi i
pozyskujemy na ten cel także wsparcie finansowe z miasta. Zależy nam na tym,
żeby nasze wnuki – bo dzieci już mamy dorosłe – wiedziały o swoim pochodzeniu,
korzeniach, aby mogły uczyć się języka polskiego
Co ostatnio u was się działo?
– Ostatni rok był rokiem podsumowań i wspomnień, ponieważ
pisałam publikację jubileuszową pt. „Polacy i Polonia w Lysej nad Labem”.
Wydaliśmy kilka egzemplarzy reprezentacyjnych w dużym formacie i z kolorowymi
fotografiami, oraz większy nakład w mniejszym formacie z czarno-białymi
zdjęciami. Na razie tylko po polsku, ale w przyszłym roku, jeżeli nam się uda
pozyskać wsparcie finansowe z miasta, chcielibyśmy książkę przetłumaczyć i
wydać ją również po czesku. Chcemy, aby w mieście została po nas, Polakach, jakaś
pamiątka. Informacja o nas jest także w kapsule czasu w wieży kościelnej,
została tam włożona w 2003 roku podczas jej remontu.
Widzi pani przyszłość dla Klubu
Polskiego?
– Pracujemy z dziećmi i pozyskujemy na ten cel także
wsparcie finansowe z miasta. Zależy nam na tym, żeby nasze wnuki – bo dzieci
już mamy dorosłe – wiedziały o swoim pochodzeniu, korzeniach, aby mogły uczyć
się języka polskiego. Organizujemy imprezy z okazji Mikołaja, Dnia Dziecka i
tak dalej. Obecnie mamy w klubie ok. 15 członków, do tego siedmioro dzieci.
Staram się, żeby więcej osób włączyło się w działalność, niestety aktywnych
jest tylko kilka. Moim wiceprezesem był do niedawna Władysław Adamiec. Włożył
na przykład swój czas i pieniądze w przetłumaczenie na język czeski wystawy o
Koperniku. Teraz został prezesem Klubu Polskiego w Pradze, doszło więc do
zmiany. Moim marzeniem jest, aby naszą działalność przekazać następnym
pokoleniom, aby znalazł się ktoś, kto to będzie kontynuował. Nawet jeżeli
będzie to Czech, który ma przodków – Polaków.
Cieszyńskie akcenty na Dniach Kultury Polskiej
W ramach różnych edycji DKP w Łysej nad Łabą wystąpiło wielu
wykonawców z Zaolzia: Chór Męski „Gorol” i kapela „Nowina” z Jabłonkowa, zespół
„Przełęcz” z Mostów k. Jabłonkowa, „Bystrzyca” z Bystrzycy, „Oldrzychowice”
oraz „Małe Ich Troje” z Trzyńca, Reprezentacyjny Zespół Pieśni i Tańca „Olza” z
Czeskiego Cieszyna, tenor Władysław Czepiec z Nawsia, Edward i Danuta Bilanowie
z Hawierzowa-Błędowic. Odbyły się wystawy
o Teatrze Lalek „Bajka”, obrazów członków Stowarzyszenia Polskich Artystów
Plastyków w RC, obrazów na szkle malowanych Antoniego Szpyrca, rzeźb Pawła
Kufy.