Znany profesor o debacie nad exposé: pokazała, że Polska jest podzielona; to była fala wzajemnej nienawiści | 12.06.2025
Podczas
debaty nad expose premiera Donalda Tuska nie było miejsca na jakiekolwiek
porozumienie; stanęły dwie wrogie sobie siły; to była fala wzajemnej nienawiści
– ocenił politolog prof. Kazimierz Kik. Dodał, że tego co działo się w środę w
Sejmie nie widział w żadnym parlamencie.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Donald Tusk i (czwarty od prawej) przetrwał nawałnicę sejmową i może rządzić dalej. Fot. Piotr Molęcki/Kancelaria Sejmu
Sejm
udzielił w środę wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Za wotum zaufania było
243 posłów, przeciw opowiedziało się 210 posłów, nikt nie wstrzymał się od
głosu. Wcześniej premier wygłosił expose i posłowie zadawali pytania.
Prof. Kik
oceniając wystąpienie Tuska podkreślił, że zadaniem premiera było pokazanie
plusów polityki realizowanej przez rząd od półtora roku. – Premier to zadanie
oczywiście spełnił tak jak potrafi, ale nie było ono przekonywujące – ocenił.
Dodał, że uwidoczniła to dyskusja w Sejmie.
Jak
zaznaczył, dyskusja ta pokazała, że Polska jest podzielona na dwie główne siły
polityczne, z niemal równym poparciem, co potwierdziło głosowanie w Sejmie.
Profesor
podkreślił, że oprócz podziału partyjnego widocznego w parlamencie, istnieje
trzecia część społeczeństwa, która nie wzięła udziału w ostatnich wyborach do
Sejmu (frekwencja w 2023 roku wyniosła 74 proc.). – Często jest ona negatywnie
nastawiona do obecnego rządu, co odzwierciedlają sondaże. Przeważają w nich
głosy, że Tusk powinien odejść. Sejm wyraził inne, całkowicie przeciwstawne
zdanie, że powinien zostać – zaznaczył politolog.
Kik zwrócił
uwagę, że różnice w wynikach sondaży i głosowania w Sejmie pokazują, że „mamy
dwie Polski”. Dodał, że na te dwie Polski możemy spojrzeć poprzez pryzmat
akcentów dominujących w trakcie debaty nad wystąpieniem premiera. –Tam nie
było żadnego miejsca na jakiekolwiek porozumienie. Dwie wrogie sobie siły
stanęły wobec siebie, nie ufając sobie i podważając stanowiska drugiej strony –
podkreślił. Dodał, że tego co działo się w środę w polskim Sejmie nie widział w
żadnym parlamencie. – To była fala wzajemnej nienawiści. To nie mówili posłowie
polscy, tylko to mówili wrogowie Koalicji Obywatelskiej, albo wrogowie Prawa i
Sprawiedliwości. Tam nie było miejsca na zrozumienie wzajemnych postulatów albo
też argumentów – ocenił politolog.
Zaznaczył,
że jako „bezpartyjny Polak” jest jednak zadowolony z wyniku głosowania w
Sejmie. – Nie byłoby nic bardziej złego, gdyby w tym najtrudniejszym momencie
Europy, świata, w tym okresie przechodzenia od „Pax Americana” do świata
wielobiegunowego, pełnego konfliktów, gdyby Polska straciła równowagę. Gdyby
rząd się rozpadł i weszlibyśmy w epokę wewnętrznego rozbicia – powiedział Kik.
Jak
zaznaczył, „dobrze, że mamy rząd, a nawet powiedziałbym dobrze, że jest to
akurat ten rząd”, który – w jego przekonaniu – stawia na właściwe usytuowanie
Polski w świecie, Europie i Unii Europejskiej.
– Czy się z
tym godzimy, czy nie, epoka Paktu Północnoatlantyckiego i hegemonii
amerykańskiej w Europie przechodzi do historii. W tej nowej epoce musimy
znaleźć swoje miejsce w Europie nie jako przeciwnicy Niemiec, albo przeciwnicy
Rosji, czy instrumentu politycznego działania Stanów Zjednoczonych w Europie.
Musimy pogodzić się z Europą i umocnić swoją obecność na Starym Kontynencie –
wskazał profesor.
Dodał, że w
obecnej sytuacji w Europie „nie widzi lepszego frontu politycznego, jakim jest
Donald Tusk”. – Absolutnie nie jest ideałem. Ale dążenie elit politycznych
Europy do utworzenia z tego kontynentu samodzielnego, wiarygodnego miejsca na
mapie przyszłego wielobiegunowego świata jest moim zdaniem słuszne. Dlatego
uważam, że utrzymanie tego rządu się u władzy, jeśli tylko wyciągnie wnioski z
tego, że Donald Tusk ma ostatnio przewagę negatywnych ocen, jest obecnie
najkorzystniejszym rozwiązaniem dla Polski – powiedział profesor.