Zdaniem Klimańca: „Powiem Ci Polsko, że Cię lubię. Boś jest fajna” | 06.11.2024
Ale
dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem? – takim wyrzutem kończy Andrzej Bursa swój
wiersz „Modlitwa dziękczynna z wymówką”, dziękując wcześniej Bogu, że nie
uczynił go ślepym, garbatym, dziecięciem alkoholika, jąkałą, kuternogą, karłem,
epileptykiem (…) ani niczym z fauny i flory. Ale Polakiem?
W
przededniu Narodowego Święta Niepodległości (w najbliższy poniedziałek)
sam zadaję sobie to pytanie, zastanawiając się jednocześnie nad swoim
patriotyzmem. Patrzę na to, co dzieje się na świecie, w kraju, „między swemi”, słyszę
i czytam wypowiedzi polskich polityków, którzy prześcigają się między sobą w
„byciu prawdziwym Polakiem”, dopiekając jednocześnie oponentom i podgrzewając
wojenkę polsko-polską. Z niesmakiem zerkam, jak kolejne grupy
społeczno-polityczne mianują się „prawdziwymi patriotami” i narzucają innym,
jak powinno świętować się narodowe rocznice. Wkurza mnie, że realne problemy w
kraju przykrywane są tematami zastępczymi, wokół których robi się sztuczny szum
uderzając często w patriotyczną nutę.
A
ja? W towarzystwie swoich dzieci na 11 Listopada (i inne ważne polskie święta) wywieszamy
na balkonie naszego domu biało-czerwoną flagę. To ważny moment i zawsze powód
do dumy. Nienachalnie przypominam im, skąd właściwie wzięło się to święto i co
tak naprawdę celebrujemy. Zagram z nimi w planszówkę, pójdziemy na spacer do
dziadków, spotkamy się ze znajomymi, obejrzymy coś w telewizji. Kiedy gra
polska reprezentacja lubimy przed telewizorem zaśpiewać „Mazurka Dąbrowskiego”
wspólnie z graczami i kibicami na stadionie.
Chyba też biorę polskość i Polskę taką, jaka jest. I próbuję – choć przyznam, że z różnym skutkiem – żeby uczynić ją lepszą. Choćby w niewielkim stopniu.
Dopingujemy biało-czerwonym,
cieszymy się z sukcesów naszych reprezentantów, jesteśmy dumni na wieść o
dokonaniach polskich naukowców, badaczy, artystów i ludzi biznesu. Wakacje
lubimy spędzać nad polskim morzem odwiedzając każdego roku po drodze na 2-3 dni
inne polskie miasto (Toruń, Warszawa, Poznań, Wrocław), żeby – w myśl
powiedzenia „cudze chwalicie, swego nie znacie” – poznać swoje, nim pochwali
się cudze.
I
chyba tyle. W sam raz, a może za mało? Spodobały mi się słowa Marcina
Napiórkowskiego, p.o. dyrektora Muzeum Historii Polski ("Nie dzielę
Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych. Tak jak nie dzielę Polski na prawdziwą
i nieprawdziwą. Biorę ją taką, jaka jest, i pracuję, żeby czynić ją jeszcze
lepszą. Tak zresztą definiuję patriotyzm").
Chyba też biorę polskość i Polskę
taką, jaka jest. I próbuję – choć przyznam, że z różnym skutkiem – żeby uczynić
ją lepszą. Choćby w niewielkim stopniu. Bo – powtarzając za aktorem Andrzejem
Grabowskim słowa piosenki – „ja, który ciągle miewam w czubie i przez to, żem
jak kupa łajna, powiem Ci Polsko, że Cię lubię. Boś jest fajna!”.