piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Egzamin z miłości  | 09.04.2023

W tym roku mija 55. rocznica śmierci Zofii Kossak. Zmarła 9 kwietnia 1968 roku w szpitalu w Bielsku-Białej, pochowana została w Wielki Czwartek w Górkach Wielkich. 23 marca TVP Historia wyemitowała film Adama Kraśnickiego: „Mulier fortis. Kobieta mężna”. Zofia jest mi bardzo bliska, jej biografią zajmuję się od połowy lat dziewięćdziesiątych; nowy film – także. Towarzyszyłam bowiem ekipie na Śląsku Cieszyńskim, Lubelszczyźnie i w Kornwalii, opowiadałam w nim o pisarce i byłam konsultantką. Zajrzyjmy więc za kulisy tego przedsięwzięcia.

Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Na planie filmowym w Kornwalii. Autorka tekstu siedzi z prawej.
 – Musisz być głową, a nie paziem – mówiła Zofia do syna, Witolda, który miał się ożenić. Synową pokochała od razu za to, że go kocha. Uważała, że panna młoda powinna wystąpić w białej sukni, choć ona sama ślub brała w granatowym kostiumie. Uważała też, że to matka powinna córkę szykować do ślubu. – Byłabym jak lwica, gdyby świekra Anny (córki Zofii) chciała mi to odebrać – mówiła.
Czy była szczęśliwa w małżeństwie? Takie pytanie słyszę często i odpowiadam najczęściej nie to, co pytający chce usłyszeć. Bo chce usłyszeć, że Zofia Kossak, jako pisarka chrześcijańska, idealnie i modelowo prowadziła życie rodzinne. Tymczasem oba małżeństwa Zofii Kossak były trudne. Było i szczęście, ale także dramat, było również ogromne poświęcenie, ponieważ drugi mąż, major Zygmunt Szatkowski, całą wojnę spędził w obozie w Murnau i wyszedł stamtąd w złym stanie psychicznym. Zofia, choć cudem wojnę przeżyła i, jako autorka bestsellerów, miała realną szansę na literackiego Nobla, zaszyła się z nim na farmie w Kornwalii (bo lekarz zalecił pracę fizyczną) i prawie dziesięć lat pracowała, często ponad siły. Na pisanie zostawało niewiele czasu.

***


Reżyser „Mulier fortis” chciał zrobić przede wszystkim film o miłości. O kobiecie silnej, ale też i „serdecznej”. Celowo nie opowiadam szczegółowo czytelnikom „Głosu” biografii Zofii Kossak, bo mam nadzieję, że zechcą obejrzeć film (jest dostępny na VOD), rzucę tylko kilka haseł – autorka bestsellerów, w czasie II wojny światowej działała w konspiracji i ratowała Żydów (założyła słynną „Żegotę”), po wojnie spędziła dwanaście lat na niechcianej emigracji w Anglii, wróciła w 1957 roku, zamieszkała tam, gdzie w okresie dwudziestolecia, w Górkach Wielkich. Tym razem jednak nie w dworze szlacheckim (został zrujnowany), ale w domku ogrodnika, służącego kiedyś w majątku Kossaków.

***

Do Kornwalii pojechaliśmy z ekipą filmową latem ubiegłego roku. Przypadek sprawił, że sceny na Trossell kręcone były dokładnie w dniu urodzin Zofii Kossak, 10 sierpnia. Ogromny upał i zmęczenie towarzyszyło nam w tych dniach, ale także i wzruszenie, bo byliśmy w miejscu, gdzie spędzała ważny czas oddalenia od świata. Właściciel farmy nie wiedział, że przyjadą panowie ze sprzętem i będą chcieli zakłócić jego farmerskie bytowanie. Byliśmy więc niespokojni, czy i jak nas przyjmie. Wcześniej pojechaliśmy do Launceston, najbliższego miasteczka i znaleźliśmy niewielki kościół katolicki, w którym bywała. Teoretycznie powinien być o tej porze zamknięty, ale mieliśmy szczęście – akurat odnawiano w nim witraż. Weszliśmy do środka, przyszedł zaciekawiony proboszcz, który nie miał pojęcia, że jedna z parafianek była wybitną pisarką. Przyjął nas serdecznie. Czy takie szczęście będziemy mieć także na Trossell? Pojechaliśmy wąskimi dróżkami ograniczonymi wysokimi żywopłotami, na których mijanie się dwóch samochodów było nie lada wyczynem.

***

Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Przed nami wyrósł wysoki dom z charakterystycznymi kominami. Byłam już tu kiedyś i zostałam sympatycznie przyjęta przez gospodarza, który powiedział mi, że wie o pisarce, że mogę chodzić gdzie mi się podoba, fotografować wszystko, ale on musi jechać w pole. I pojechał… Jak będzie tym razem, skoro przyjechałam już nie sama, ale jestem w towarzystwie filmowców, kamer i kabli? Kierownik produkcji i reżyser wyjaśnili w czym rzecz. Nieco zdziwiony kiwnął głową. Można wejść. I wcale nie pojechał w pole, jak wówczas. Wręcz przeciwnie. I on, i rodzina wchodzili w kadr. Reżyser zdecydował, że o Zofii będę mówić przed domem i na pastwisku. Sądziliśmy, że jest puste. Byki i krowy poszły w inne miejsce, ja stanęłam na kamieniu i, oparta o płot, odpowiadałam na pytania reżysera. Nie wiedzieliśmy o tym, że zwierzęta gromadnie wrócą w to miejsce, ale na szczęście, w porę zdążyliśmy się wycofać. Czemu wspominam te epizody? Bo one też są ważne. Widziałam pracę filmowców i w niej uczestniczyłam. Wiem zatem, ile wysiłku oraz pracy, ile radości i zmęczenia, ile przypadkowych i zaplanowanych zdarzeń składa się na to, żeby powstała opowieść prawdziwa. Bo prawdy szukał reżyser i dlatego nawet kot, pajęczyna, nie mówiąc już o mewach, oceanie i latarni morskiej, są prawdziwe – sfilmowane w Kornwalii.

***

W Kornwalii mogłam nareszcie ujawnić rzeczy, o których wiedziałam od dawna. Córka Zofii Kossak powiedziała mi prawdę o miłości jej matki. Obiecałam, że będę mówić o tym ogólnikowo, teraz jednak, odkąd zostały udostępnione listy Zofii Kossak do rodziny, wszyscy, którzy je przeczytają, przekonają się, kim naprawdę była Zofia. Bo dokonania z czasów okupacyjnych, heroiczne i piękne, a do tego bestsellerowe powieści zostają uzupełnione o jej zdany egzamin z miłości. Choroba męża była na pewno dużo poważniejsza, niż można byłoby sądzić na podstawie oficjalnych wypowiedzi, zdjęć przedstawiających sielankowy obraz małżeńskiego życia, I nie tylko niechęć do skłóconej emigracji spowodowała oddalenie od świata i przekreślenie szans na Nobla, na ekranizację jej powieści przez Hollywood, na świetną karierę literacką. Po wszystkim napisze: – Wegetowanie na farmie z groszową troską – egzystencja a’la Piast i Rzepicha – życie w zawieszeniu, jak Twardowski na księżycu… Wiedziałam, ile bólu i rezygnacji za takim zdaniem się kryło.– Miałam gotowy projekt „Mojżesza”. Nic z tego. Mogę spokojnie przerywać buraki...I jeśli, jak chce Zofia Kossak, życie jest czasem próby i egzaminu – jestem pewna, że Zofia z prób wyszła zwycięsko, a egzaminy zdała.
Joanna Jurgała-Jureczka


Może Cię zainteresować.