piątek, 9 maja 2025
Imieniny: PL: Grzegorza, Karoliny, Karola| CZ: Ctibor
Glos Live
/
Nahoru

Po kaszubsku bez kompleksów. Tak działa dwujęzyczna prywatna szkoła polsko-kaszubska | 29.09.2023

Dzisiejszy świat jest bardzo otwarty. Żeby móc go poznawać i nie zagubić się w nim, należy mieć klucz od własnego domu. Tym kluczem jest znajomość języka kaszubskiego i rodzimej kultury – mówi Artur Jabłoński, założyciel dwujęzycznej prywatnej szkoły polsko-kaszubskiej w Wejherowie. To jedyna taka placówka w tym regionie. Właśnie rozpoczęła siódmy rok edukacji. 

Ten tekst przeczytasz za 10 min. 15 s
Artur Jabłoński przed Dwujęzyczną Prywatną Powszechną Szkołą w Wejherowie. Fot. BEATA SCHÖNWALD
Czy założyciel oznacza też pomysłodawcę?
– W tym przypadku tak, chociaż do powstania tej szkoły przyczynili się również mój wówczas 9-letni syn i żona. Sama idea zrodziła się na kanwie naszych kontaktów z ruchem w kraju Basków, gdzie mieliśmy okazję nawiązać kontakt z typową immersyjną szkołą baskijską prowadzoną przez stowarzyszenie. Po wizycie w tej szkole nasz syn zapytał, czemu my na Kaszubach nie mamy takiej placówki. To był dla nas impuls, żeby rok później, w 2017 roku ją założyć. Początkowo organem założycielskim miało być stowarzyszenie Kaszëbskô Jednota (Wspólnota Kaszubska). Szkoła wymagała jednak poważnych inwestycji, na które nie było je stać. Ja natomiast miałem fundusze pochodzące z własnej działalności gospodarczej. Stowarzyszenie podjęło więc decyzję, że zostanę założycielem jako osoba fizyczna. 

Jaka sytuacja panowała w tym czasie w szkolnictwie kaszubskim?
– Prawo do nauczania języka kaszubskiego w szkołach powszechnych, zarówno publicznych, jak i prywatnych, Kaszubi uzyskali na początku lat 90. ub. wieku. Nie było wtedy jeszcze w Polsce Ustawy o Mniejszościach Narodowych i Etnicznych, ale w Ustawie o Języku Polskim w 1991 roku zapisano, że na terenach zamieszkiwanych przez mniejszości, mogą być prowadzone lekcje ich języka rodzimego. Na tej podstawie jeszcze w tym samym roku powstała w Głodnicy pierwsza szkoła nauczająca język kaszubski. Jako szkoła społeczna działa ona do dziś. Jednak aż do połowy lat dwutysięcznych w tym kierunku niewiele się działo. To, czy lekcje kaszubskiego będą się odbywały, zależało od tego, czy gmina jako organ założycielski zechce je finansować z własnych środków. W efekcie na lekcje kaszubskiego uczęszczało w tym okresie zaledwie 450-500 uczniów. Diametralna zmiana nastąpiła w 2005 roku, kiedy weszła w życie Ustawa o Mniejszościach Narodowych i Etnicznych oraz Języku Regionalnym, gwarantująca finansowanie nauki języka kaszubskiego jako języka regionalnego z budżetu państwa. Po 2-3 latach już kilkanaście tysięcy dzieci i młodzieży uczyło się w szkole języka kaszubskiego, a w roku szkolnym 2022/23 nawet 23 tys. Bez wątpienia zasadniczą rolę odegrały tu dodatkowe środki przyznawane na dziecko uczące się języka kaszubskiego. Szkoła otrzymuje na ucznia średnio 560 zł miesięcznie. Jeśli uczy się ono również języka kaszubskiego, wtedy dostaje na nie co miesiąc jeszcze dodatkowe 1300 zł.  

Czy szkoła prywatna też może korzystać z tych pieniędzy?
– Bez nich nasz projekt byłby trudny do utrzymania. Poza tym szkoła dwujęzyczna otrzymuje jeszcze o kilka procent więcej tych środków, a rodzice płacą czesne na poziomie ok. 600 zł miesięcznie.

Łatwo było rozkręcić ten „interes”?
– Na początku było dość ciężko, bo w pierwszym roku szkolnym mieliśmy 27 uczniów w klasach 1.-5., co nie bardzo dawało możliwość utrzymania naszej inicjatywy. Jednak następnego roku było już ich dwukrotnie więcej, a od 2-3 lat liczba uczniów w szkole utrzymuje się na poziomie 100 osób w ośmiu klasach. Ponieważ nie znaleźliśmy w Wejherowie odpowiedniego obiektu na prowadzenie całej szkoły, działamy w dwóch budynkach z podziałem na nauczanie wczesnoszkolne i starsze klasy.  

Jak wygląda sytuacja po sześciu latach?
– Zdobyliśmy sporo doświadczenia, a dla wielu rodzin staliśmy się alternatywą dla szkoły publicznej w Polsce. Mam na myśli głównie rodziny wracające z zagranicy, co po pandemii koronawirusa stało się dość powszechnym zjawiskiem. Dzieci, które rozpoczęły naukę w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Holandii, w szkole powszechnej czuły się zagubione, ponieważ nie znały dobrze języka polskiego. Rodzice, szukając rozwiązania tego problemu, trafiali do nas. My staramy się odpowiadać na ich zapotrzebowanie i ogólnie na zapotrzebowanie świata współczesnego. Oprócz języków polskiego i kaszubskiego uczymy też angielskiego i niemieckiego. Stawiamy również na rozwój kompetencji cyfrowych. Wszystkie dzieci są wyposażone w chrombooki, czyli komputery pozwalające pracować nie w środowisku Windows, a Chrom. Dzięki umowie, którą podpisaliśmy z firmą Google, mamy więc dostęp do darmowych narzędzi edukacyjnych Google’a i z tego korzystamy. Często jest więc tak, że rodzice decydują się naszą szkołę z uwagi na różne kompetencje których chcemy dzieci nauczyć, a język kaszubski im nie przeszkadza. Takich osób, które świadomie wybierają naszą placówkę ze względu na kaszubski, jest mały odsetek. Jednak to właśnie z powodu tego języka zakładaliście tę szkołę.

Jak bardzo „kaszubska” jest zatem w niej edukacja?
– Dzieci mają pięć lekcji tygodniowo języka kaszubskiego, czyli tyle samo, co języka polskiego. Jako szkoła dwujęzyczna jesteśmy również zobowiązani do tego, żeby na czterech innych przedmiotach nauczać niektórych ich elementów w języku kaszubskim. Najczęściej dzieje się to na lekcjach muzyki, plastyki czy techniki, ponieważ nauczyciele tych przedmiotów posiadają również uprawnienia do nauczania języka kaszubskiego. Zwykle zdobywali je po to, żeby mieć w szkole pełny etat. Natomiast nauczyciele matematyki, fizyki czy chemii, nawet jeśli znają kaszubski, nie mają tych uprawnień. Niemniej jednak na chwilę obecną nasz matematyk, mówiący od dziecka po kaszubsku, razem z nauczycielem języka kaszubskiego rozpoczęli przygotowania do wydania podręcznika z ćwiczeniami do matematyki w języku kaszubskim. 

Czy dziś w domach mówi się jeszcze po kaszubsku?
– W latach 70-80. ub. wieku ten przekaz pokoleniowy został przerwany. Gros rodzin nie słyszy już kaszubskiej mowy od dziesięcioleci. Dzisiaj więc nawet dziadkowie w wieku 55- 60 lat w większości nie mówią po kaszubsku, a w pokoleniu obecnych 30-latków kontakt z językiem kaszubskim w domu jest zerowy. Oni czasem znają trochę ten język, bo mieli go w szkole, ale to wszystko. Te 23 tysiące dzieci i młodzieży uczących się obecnie kaszubskiego to w skali całego województwa pomorskiego też tylko ok. 7,5 proc. wszystkich uczniów szkół podstawowych i średnich.  

To znaczy, że języka kaszubskiego uczycie dzieci od podstaw?
– Przekazujemy im podstawy, ale uczymy ich też na co dzień prostych czynności. Kiedy wychodzimy na dwór, są to polecenia typu „załóżcie buty”, „ubierzcie kurtki”. Mówię o tym dlatego, że w szkołach powszechnych na trzech godzinach języka kaszubskiego kontakt z tym językiem się kończy. My natomiast staramy się naszych uczniów zanurzać w tym języku właśnie poprzez te proste czynności, napisy w klasach i na korytarzach. To, czy dzieci rozumieją język kaszubski, czy mają wyuczony tylko jakiś konkretny tekst, wychodzi na konkursach recytatorskich lub śpiewaczych. Kiedy jako juror zwracam się do nich po kaszubsku, to często zamiast odpowiedzi pada: „Słucham?”. Te dzieci nauczyły się pięknie recytować i śpiewać, i na tym koniec. Niestety, tego języka jest za mało w przestrzeni publicznej, żeby się z nim osłuchać. Dlatego nawet nauczyciele, którzy znają kaszubski, muszą ciągle pracować nad sobą, żeby mówić swobodnie w tym języku i przekazywać w nim wiedzę. To, przykre, ale nadal w naszym środowisku – co potwierdzają również badania, które przeprowadzałem w ramach projektu Uniwersytetu Warszawskiego – język kaszubski traktowany jest jako coś gorszego i aż 60 proc. jego użytkowników spotkało się w związku z tym z jakąś formą dyskryminacji.

Czy dzieci widzą sens w uczeniu się języka kaszubskiego?
– Dzieci trochę bezrefleksyjnie to przyjmują. Dopiero w starszych klasach zaczynają o tym myśleć. Z tego, co zauważam, one mają pozytywne nastawienie do tego języka, nie mają kompleksów, że uczą się kaszubskiego, bo wszyscy się uczą, i to jest dużo. W innych szkołach istnieje trochę podział na tych, którzy chodzą na kaszubski i którzy tego nie robią. Ponieważ chodzi o dodatkowe zajęcia, wiąże się to z pewnymi niedogodnościami. Trzeba przyjść wcześniej do szkoły albo zostać, kiedy innym już skończyły się lekcje. Z drugiej strony mam świadomość, że są to jednostki, które po opuszczeniu murów naszej szkoły kontynuują naukę kaszubskiego. Na 18 osób wiem o trzech takich.

 Jakie ten język ma praktyczne wykorzystanie, skoro poza regionem pomorskim nikt nie mówi po kaszubsku?
– Kiedy razem z żoną tworzyliśmy tę szkołę, wychodziliśmy z założenia, że dzisiejszy świat jest bardzo otwarty. Żeby móc go poznawać i nie zagubić się w nim, należy mieć klucz od własnego domu. Tym kluczem jest znajomość języka kaszubskiego i rodzimej kultury. Mając go, łatwiej później otwierać drzwi do innych światów, a jednocześnie ma się dokąd wracać. Ważna jest znajomość języka, ale istotna jest też tożsamość, świadomość tego, że jesteśmy częścią zarówno kultury lokalnej, kaszubskiej, jak i kultury europejskiej. Natomiast jeśli chodzi o jego praktyczne wykorzystanie, to obecnie rynek pracy jest całkiem spory. Kaszubskojęzycznych osób potrzebują media, szkoły i turystyka, która traktuje kulturę kaszubską jako coś, co buduje atrakcyjność tego regionu. Z języka kaszubskiego można więc również zdawać maturę, a potem na Uniwersytecie Gdańskim studiować filologię kaszubską na trzyletnim kierunku licencjackim. Ta oferta istnieje od ośmiu lat i w tym roku akademickim po raz pierwszy zdarzyła się sytuacja, że było więcej chętnych niż 25 proponowanych miejsc.

Kaszuby czyli Kaszëbskô lub Kaszëbë, to region będący częścią Pomorza Gdańskiego, zamieszkany przez Kaszubów posługujących się językiem kaszubskim. Obejmuje powiaty: kartuski, bytowski, lęborski, pucki, gdański, wejherowski, słupski, człuchowski, kościerski, chojnicki oraz miasta Gdynię, Gdańsk i Sopot.





Może Cię zainteresować.