czwartek, 20 marca 2025
Imieniny: PL: Joachima, Kiry, Maurycego| CZ: Světlana
Glos Live
/
Nahoru

Beskidy: II Bieg Hadama pomimo wiosennej aury wystartował! Organizatorzy zabrali uczestników w podróż przez historię | 27.01.2025

Na przekór dodatnim temperaturom, walcząc o odpowiednie przygotowanie trasy, organizatorzy i uczestnicy II Biegu Hadama wyruszyli w niedzielne południe na biegówkach z Kamienitego na Kozubową. Impreza stanowi także swoisty „bieg do przeszłości,” przywołując wspomnienie postaci Władysława Młynka oraz pożaru schroniska na Kozubowej w 1973 roku. 

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Narciarska zabawa była przednia. Fot. Szymon Brandys

Otwarte zawody dla wszystkich

Zawody są otwarte dla wszystkich, zarówno doświadczonych biegaczy, jak i amatorów. Na starcie przy schronisku na Kamienitym (mieszczącym się w budynku dawnej polskiej szkoły) stawiło się 34 zawodników, z czego 7 zdecydowało się pokonać trasę pieszo.

Pomysłodawcą wydarzenia organizowanego przez MK PZKO w Milikowie-Centrum przy współpracy z Urzędem Gminy jest Michał Staszowski, były reprezentant Czech w narciarstwie alpejskim. – Kiedy przeczytałem historię Władysława Młynka i schroniska na Kozubowej, od razu pomyślałem o takim sposobie upamiętnienia tego człowieka – wyjaśnił w rozmowie z naszą gazetą.

Na start cała grupa uczestników musiała dotrzeć razem pieszo.

Kim był Władysław Młynek?

Urodzony 6 czerwca 1930 roku w Gródku Władysław Młynek, poeta, działacz społeczny i kulturalny, a także miłośnik gór pracował jako nauczyciel w polskich szkołach w Trzyńcu, Gnojniku, Milikowie, Bukowcu, Ligotce Kameralnej, na Kamienitym i w Nawsiu, gdzie pełnił funkcję kierownika szkoły. Nazwa biegu pochodzi od jego pseudonimu „Hadam z Drugi Izby,” nawiązującego do jego roli gawędziarza podczas festiwalu Gorolski Święto, którego był także dyrektorem artystycznym.

Władysław Młynek na archiwalnym zdjęciu. Fot. ARC

9 lutego 1973 roku w schronisku na Kozubowej, wybudowanym w latach 1928–1929 przez Polskie Towarzystwo Turystyczne „Beskid Śląski”, wybuchł pożar. Młynek, ucząc dzieci w szkole na Kamienitym, dowiedziawszy się o pożarze, natychmiast udał się na miejsce na nartach biegowych, aby pomóc w gaszeniu ognia. Był jedną z pierwszych osób, które dotarły na miejsce zdarzenia. Udało mu się uratować z ruin tablicę pamiątkową poświęconą Władysławowi Wójcikowi oraz oryginalny kamień węgielny z 1929 roku. Schronisko częściowo spłonęło, nie nadawało się do odbudowy i w końcu zostało rozebrane w 1983 roku.

– Pana Młynka znałem osobiście. Spotykaliśmy się w ramach działalności w PZKO. To był dobry człowiek, pamiętam jego wspaniałe prelekcje w gospodzie w Rzece – powiedział najstarszy zawodnik tegorocznej edycji, Władysław Brózda, który założył raki na buty i wybrał trasę pieszą.

Trasa i przygotowania

Dzisiejsza trasa nie odwzorowuje dokładnie tej, którą do pożaru pobiegł Młynek. Liczący 4,7 km wytyczony przez organizatorów szlak prowadzi przez Stare Sałasze, dając uczestnikom możliwość podziwiania pięknych widoków na Beskidy. – Kiedy podzieliłem się z zawodowcami pomysłem zorganizowania biegu z Kamienitego na Kozubową, powiedzieli mi, że chyba zwariowałem, bo tam jest bardzo stromy odcinek. W końcu jednak udało mi się znaleźć odpowiednią trasę – dodał Staszowski.

Uczestnicy II Biegu Hadama przed wspólnym startem. 

Po rejestracji zawodników przy schronisku na Kamienitym cała grupa przeszła piechotą spory odcinek, by dotrzeć na pokryte śniegiem miejsce startu. – Musieliśmy dosypywać śnieg na niektórych odcinkach. Pracowaliśmy w sobotę do 23., ale niestety w nocy przyszła jeszcze większa odwilż – wyjaśnił pomysłodawca biegu. W rezultacie zdarzały się odcinki, które zawodnicy w iście wiosennej aurze pokonywali z nartami w rękach.

Retro i tradycja

– Jak się jedzie przez Sałasze, to musi aji łowczorz lecieć! – żartował na starcie Michał Milerski, zakładając stare kandahary. – W tych warunkach nie ma lepszych nart. Są szerokie i dobrze trzymają się na nodze – tłumaczył. Typ wiązań kandaharowych składa się z trzech elementów: sztywnych szczęk obejmujących wystające części zelówki z przodu buta, zapinanego paska przytrzymującego but od góry oraz linki obejmującej but i dociskającej go do szczęk.

Elementy retro podczas Biegu Hadama są nie tylko mile widziane, ale też specjalnie premiowane. Uczestnicy powyciągali więc z szaf stare swetry, dresy ortalionowe, czapki robione na drutach, wełniane skarpety, a nawet ubrania robocze czy stroje góralskie. – Ten kombinezon pochodzi z lat 70. – z dumą prezentował na starcie swoje ubranie Władysław Martynek, który jako dwudziestolatek jeździł w nim wówczas na biegówkach wyprodukowanych w 1974 roku w Nowym Mieście na Morawach. – Kijki mam bambusowe. Szusowałem na tym sprzęcie na Skałce, Jaworowym, Białym Krzyżu i Hadaszczoku – dodał zwycięzca w kategorii mężczyzn 50+ oraz zdobywca 2. miejsca w kategorii najbardziej retro.

Władysław Martynek prezentuje swój strój z lat 70. 

Z piwnicy hutniczy kombinezon roboczy swojego dziadka wyciągnął Filip Jančík. – Dla mnie to czyste retro. Niestety, starych nart nie znalazłem. Sam kiedyś jeździłem zawodowo w klubie SKI Mosty, ale po kontuzji musiałem zakończyć tę przygodę – mówił w rozmowie z „Głosem.”

Do mety na Kozubowej dotarli wszyscy uczestnicy. Góra oraz samo wydarzenie przypominają także tradycję Zjazdów Gwiaździstych, które w przeszłości przyciągały miłośników zimowych sportów. Oficjalne wyniki we wtorkowym, drukowanym wydaniu gazety. 






Może Cię zainteresować.