Czeski Cieszyn: Polskie Gimnazjum powitało swoich pierwszaków. Na wesoło | 02.09.2025
Na
tę imprezę Polskie Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie ma
chyba zamówioną pogodę. We wtorek w parku im. Adama Sikory odbyło
się tradycyjne plenerowe powitanie pierwszoklasistów. Jak co roku w promieniach
słońca.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Pierwszoklasistów można było rozpoznać po pomalowanych twarzach. Fot. Beata Schönwald
Podczas
tej przedpołudniowej imprezy nowi uczniowie szkoły, czyli w gimnazjalnym
żargonie „bażanci”, musieli wykazać się umiejętnościami ruchowymi, krztą wiedzy,
ale przede wszystkim poczuciem humoru. Chociaż niektóre dyscypliny były
punktowane, nie było finalnego ogłoszenia wyników ani rozdawania medali. Ważne
było, żeby nie zważać na niepowodzenia, dotrzeć do mety i złożyć ślubowanie
pierwszaka w obecności dwóch świadków z klasy czwartej.
Pierwszą
dyscypliną był taniec przed jury, w skład którego weszło troje nauczycieli,
dwóch absolwentów i jeden uczeń. Wywijających w rytm muzyki pierwszaków
dopingowała głośno cała szkoła. Jednak zanim zabrzmiały pierwsze dźwięki
melodii, każdy z nich musiał się przedstawić oraz odpowiedzieć na pytania
zadawane przez prowadzących. Najczęściej dotyczyły one motywacji i oczekiwań
związanych z pobytem w polskim gimnazjum. Odpowiedzi były różne – jedni
wiedzieli, czemu wybrali tę szkołę, inni albo nie chcieli tego publicznie
zdradzać, albo w czasie tych czterech lat edukacji będą dopiero szukać
właściwej odpowiedzi.
Tor przeszkód na oślep to nic łatwego nawet z
przewodnikiem. Fot. Beata Schönwald
Na
kolejnych stanowiskach należało wykazać się zręcznością, wiedzą i dobrą
koordynacją słuchowo-ruchową. Komu nie udało się trafić piłeczką do ping-ponga
w plastikowy kubek z wodą, musiał wypić przykrego w smaku „drinka”, którego
składnikami były m.in. ocet i pieprz. Zadanie nie było łatwe, większość więc
musiała przejść przez tę katorgę. Z kolei brak podstawowej wiedzy o Polskim
Gimnazjum w Czeskim Cieszynie kosztował nowo upieczonych gimnazjalistów
zanurzenie twarzy w talerzu mąki. Pytano o patrona szkoły i jej hymn, nazwisko
pani dyrektor czy kolory poszczególnych pięter w budynku szkoły.
Żadnych
dodatkowych kar nie przewidziano natomiast na stanowisku akro-jogi. Wystarczyło,
że para starała się jak najlepiej wykonać wylosowane przez siebie ćwiczenie.
Podobnie było z torem przeszkód, który pokonywała osoba z zawiązanymi oczami
pod przewodnictwem swojego partnera.
Pod ślubowaniem należało złożyć swój podpis. Fot. Beata Schönwald
Zwieńczeniem
całości było złożenie ślubowania pierwszaka obejmującego obietnice okazywania szacunku
zarówno wobec najstarszych kolegów, jak i nauczycieli, dbania o dobre imię
szkoły, a w piątki dostarczania czwartakom drugiego śniadania. Po podpisaniu
się na pamiątkowym arkuszu każdy z uczniów mógł przypiąć sobie do koszulki
oryginalną plakietkę z napisem „Bażant 25”.
Po
tym akcie zatrzymałam na słówko Nelę, Martę i Terezę. Każda z nich wiedziała
doskonale, co sprawiło, że znalazła się właśnie tu i teraz. – Moje starsze
rodzeństwo uczęszczało do tej szkoły i moi rodzice też, więc od pierwszej klasy
szkoły podstawowej wiedziałam, dokąd pójdę – stwierdziła Nela Kaszper z Wielopola.
Tereza Ondraszek z Bystrzycy przyznała, że również ona wiedziała od dziecka, że
pójdzie do Polskiego Gimnazjum. Z kolei dla Marty Machej z Cieszyna ważnym
kryterium wyboru była możliwość uczenia się języka hiszpańskiego, a także to,
że do tej szkoły poszły również jej koleżanki.
Tereza, Marta i Nela wiedzą, dlaczego poszły do
Polskiego Gimnazjum. Fot. Beata Schönwald
Za
najtrudniejszą i trwającą zdecydowanie najdłużej dyscyplinę wtorkowej zabawy
dziewczyny uznały tor przeszkód. – Moja partnerka dobrze mnie prowadziła, więc
ostatecznie uwinęłyśmy się z tym szybko i nawet trafiłam na oślep piłką w
bramkę – skomentowała Tereza. Według
Marty, najłatwiejszy był z kolei quiz o szkole.
– Tę
imprezę przygotowali chętni z wszystkich trzech klas czwartych po to, żeby
powitać naszych „bażantów”. Mieliśmy bodajże trzy spotkania, na których
podzieliśmy się zadaniami. Sama realizacja nie było już więc trudna. Poza tym mieliśmy
inspirację z minionych lat. Część dyscyplin się powtórzyła, niektóre
wymyśliliśmy nowe – poinformowała mnie Tiffany Sajdok z klasy 4b. Na
zakończenie młodzież gimnazjalna poszła w tany.