poniedziałek, 14 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Bernarda, Martyny, Waleriana| CZ: Vincenc
Glos Live
/
Nahoru

Krzysztof Wielicki: »W górach porażka jest tylko jedna – śmierć« | 17.03.2025

Piąty człowiek na świecie, który zdobył wszystkie ośmiotysięczniki, pionier zimowego himalaizmu. Jako pierwszy w historii stanął zimą na Mount Evereście. Jego wyczyny stały się inspiracją dla wielu pokoleń wspinaczy – tak przedstawiła Krzysztofa Wielickiego nauczycielka geografii Grażyna Mlčoch, otwierając spotkanie tego słynnego polskiego himalaisty z uczniami klas 3. i 4. Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Krzysztof Wielicki opowiadał o swojej pasji w porywający sposób. Fot. BEATA SCHÖNWALD

Jednym z pierwszych zdjęć, które zaprezentował Wielicki w poniedziałek w auli gimnazjalnej, było jego wspólne zdjęcie z Jerzym Kukuczką i Wandą Rutkiewicz. – To są autentyczne polskie legendy, jeśli chodzi o himalaizm. Ja nią nie jestem, jestem szczęściarzem. Wspinałem się ponad 50 lat, mam na koncie 55 wypraw. Statystyka jest brutalna, musi się coś wydarzyć. Jestem farciarzem i dlatego tu jestem z wami – zaznaczył.

Urodził się w Wielkopolsce, na nizinach. Ze wspinaniem zetknął się dopiero na studiach we Wrocławiu, gdzie działał m.in. klub wysokogórski. – Starsi koledzy i koleżanki szkolili młodszych. Przeszliśmy bezpieczną drogę od Skałek przez Tatry, Dolomity, Alpy, Kaukaz, Pamir, aż po Himalaje, bez przeskakiwania któregoś etapu. Zaczynaliśmy od marzeń i potem je realizowaliśmy. Mieliśmy potrzebę pisania historii i to światowej oraz poczucie misji. Zdarzało się, że w ciągu całego roku 7 miesięcy spędziliśmy w górach – wspominał himalaista.

Krzysztof Wielicki należy do tego pokolenia, które zaczęło wspinać się na najwyższe góry świata w momencie, kiedy wszystkie ośmiotysięczniki były już zdobyte. W  latach 1950-1964 zrobili to inni, bez Polaków i Czechów. W 1979 roku Andrzej Zawada zaczął więc organizować zimową wyprawę na Mount Everest.

Aula pękała w szwach, a uczniowie bardzo chętnie zadawali pytania. Fot. Beata Schönwald

– Chociaż 9 lat się wspinałem, nie byłem jeszcze na żadnym ośmiotysięczniku. Pojechaliśmy w 14 wspinaczy. Problemem nie był mróz, ale wiatr. Wychodziliśmy w kurtkach ortalionowych, z ciężkimi namiotami bawełnianymi. Po 40 dniach wyszliśmy razem z Leszkiem Cichym na szczyt i zostawiliśmy na nim różaniec od papieża Jana Pawła II. Nie było wcześniej ustalone, kto będzie wchodzić. Wchodził ten, który najlepiej się czuł. To był nasz wspólny sukces, nas Polaków, nie mnie i Leszka – przekonywał.

Potem były kolejne cele i wyzwania, ale też wypadki i straty przyjaciół, takich jak Wanda Rutkiewicz, która była pierwszą Polką na Evereście i Jerzy Kukuczka, drugi człowiek na Ziemi, który zdobył Koronę Himalajów. – Miałem wiele trudnych sytuacji w górach, ale zawsze wierzyłem, że dam radę. Nigdy nie nazywaliśmy nieudanych wypraw porażkami, bo porażka jest tylko jedna – śmierć. Jedną z najtrudniejszych sytuacji była ta, kiedy razem z prezesem musiałem pójść do Celiny. Kiedy zobaczyła nas w drzwiach, wiedziała, że Jerzy zginął – powiedział polski wspinacz.
Więcej w jednym z najbliższych drukowanych „Głosów”.


Może Cię zainteresować.