Dwunastu
drwali – sześciu z Polski i sześciu z Czech – rywalizowało w pięciu
wymagających konkurencjach, m.in. wymianie łańcucha i prowadnicy na czas,
okrzesywaniu oraz widowiskowym ścinaniu drzewa na dokładność. Liczyły się
precyzja, czas i dokładność. We wszystkich tych konkurencjach najlepsi okazali
się drwale z Polski. Sylwester Płonka z Górek Wielkich najszybciej wymienił
prowadnicę i łańcuch (wyrównał rekordowy czas 19 sekund), w cięciu kombinowanych
wygrał doświadczony Wojciech Maciejowski z Brennej, w cięciu na podkładzie
triumfował Marcin Zbijowski z Górek Wielkich, w ścinaniu na dokładność
zwyciężył Dominik Przybyła z Górek Wielkich, a w okrzesywaniu drewna zdominował
Wojciech Maciejowski.
Adam
Adamczyk z Cisownicy podczas pleneru w Dzięgielowie. Fot. Łukasz Klimaniec
Zwycięzcą
całych zawodów po raz drugi w historii został Prokop Sikora z Boconowic, który
pokonał ubiegłorocznego triumfatora Libora Davida Byrtusa z Piosecznej.
Jeszcze
większym powodzeniem cieszyło się widowiskowe rzeźbienie na czas, w którym
wzięło udział 16 uczestników. W dwie godziny musieli wykonać z 1,3 metrowego
pnia własny projekt w ramach tematu „Wszystko, co lata”. Efektowną rywalizację
wygrała Polka – Natasza Sobczak z Wejherowa.
– Dla mnie
speed carving to pasja, bo zawodowo pracuję w instytucji kultury. To taka
adrenalina, zawody, tutaj chodzi o czas, więc nie można bawić się w szczegóły –
powiedziała w rozmowie z „Głosem”.
W Wędryni
wyrzeźbiła kruka, który układa kupkę kamieni, a w dziobie trzyma jeden z nich. –
Z reguły na początku już wiem, co zrobię. Czasem w trakcie pracy jest zmiana
koncepcji, bo albo drzewo inaczej podpowie, albo czasem człowiek się pomylili i
źle wytnie, więc wtedy trzeba szybko zmieniać swój pomysł. A ten kruk? Jak na
dwie godziny, to wyrzeźbienie go było wyzwaniem – wyjaśniła.
Niedzielne
zawody z wieńczyły wspólny czesko-polski projekt Wędryni i Goleszowa, w ramach
którego w Dzięgielowie od czwartku trwał plener rzeźbiarski. Artyści na
zamkowym ogrodzie wykonywali prace z drewna pokazujące zwierzęta leśne. Jedną z
nich była rodzina dzików – locha i cztery warchlaki w liściach, którą wyrzeźbił
Adam Adamczyk z Cisownicy.
W
konkurencjach drwali liczyły się precyzja, czas i dokładność. Fot. Łukasz Klimaniec
– Wybrałem
dziki, bo sporo robię rzeźby myśliwskie, kapliczki św. Huberta i tematyka leśna
jest mi bliska – wyjaśnił artysta, który rzeźbił w Dzięgielowie, a także w
niedzielnych zawodach w Wędryni, gdzie zajął piąte miejsce. – Mój kontakt z
drewnem początkowo sprowadzał się do pracy w firmie leśnej, gdzie pracowałem 20
lat. Potem dopiero ewolucja, by robić coś więcej. Najpierw jeden dzień w
tygodniu, potem dwa, trzy, a teraz zajmuje się tylko rzeźbiarstwem w drewnie –
powiedział twórca, który wykonał także efektowną ławkę, jaką wójt Goleszowa
Sylwia Cieślar przekazała w niedzielę gminie Wędrynia z okazji jubileuszu
720-lecia tej gminy.
Rzeźbienie
na czas to widowiskowa konkurencja. Fot. Łukasz Klimaniec
Organizatorzy
Śląskiego Drwala zadbali w Wędryni o bogaty program rodzinny. Dzieci mogły
korzystać z dmuchanych zamków, odwiedzać edukacyjne stanowiska tematyczne, brać
udział w konkursach, a nawet spróbować swoich sił w pracach ręcznych przy
stoiskach wystawców. Dużym zainteresowaniem cieszyły się przejażdżki konne i
zajęcia przybliżające najmłodszym świat lasu – jego zwierzęta, drzewa i
surowce.
GALERIE Śląski Drwal 2025