Zapisy do szkół: rodzinna atmosfera w Milikowie i Wędryni | 08.04.2025
Śledzimy w tym tygodniu kolejne zapisy do pierwszych klas
polskich podstawówek na Zaolziu. Tym razem relacja ze szkół w Milikowie i Wędryni.
Ten tekst przeczytasz za 5 min. 45 s
Kubuś Wacławek z nauczycielką Darią Hótą. Fot. Danuta Chlup
Do polskiej szkoły w Milikowie rodzice zapisują dzieci we
wtorek i środę. Dyrektor Grzegorz Suszka spodziewał się ośmiorga przyszłych
pierwszoklasistów. Cała ósemka uczęszcza obecnie do mieszczącego się w tym
samym budynku przedszkola. To też sprawiło, że sześciolatki nie czuły się obco na
zapisach.
– Szkoła i przedszkole są ze sobą bardzo powiązane, mają
mnóstwo wspólnych imprez. To środowisko jest Kubusiowi znane. Zna nawet klasę,
nauczycieli, pana dyrektora – przekonywała Barbara Wacławek, matka jednego z chłopców. – Najciekawsze były obrazki przy tamtym stoliku. – Kubuś
wskazał miejsce, gdzie jego zadaniem było zaznaczanie na rysunkach rzeczy
dużych i małych, niskich i wysokich. Chłopiec bardzo dobrze radził sobie na
stanowiskach, na których nauczycielka Daria Hóta sprawdzała przygotowanie
dzieci do szkoły.
Kubuś Wacławek z mamą.
– Na pierwszym stanowisku sprawdzamy ruch i równowagę, na
kolejnych znajomość kształtów i figur geometrycznych, na kolejnych są różne
kombinowane ćwiczenia. Dzieci na przykład bawią się w rybaka, wrzucają do wody
ryby w kolorach, które podam, później mają uzupełnić liczbę ryb do dziesięciu.
Korzystają także z kasztanów, którymi „karmią” określone ryby. Są zadania z
rysunkami – szukanie elementu niepasującego do reszty, inaczej odwróconego i
tym podobnie. Trudniejsze jest ustawienie elementów widzianych na obrazku w
przestrzeni trójwymiarowej tak, aby była zachowana perspektywa – Daria Hóta
opowiedziała o przygotowanych zadaniach.
Dyrektor przyznał, że ustalił z rodzicami harmonogram
zapisów, aby nikt nie musiał czekać w kolejce. Dzięki temu wiedział z
wyprzedzeniem, ile dzieci najprawdopodobniej się pojawi. – Mamy mniej więcej pół godziny – godzinę dla jednego
dziecka. To w zupełności wystarczy. W tym roku mamy fajną, pokaźną grupkę, powinno
być czterech chłopców i cztery dziewczynki. To bardzo dobrze, ponieważ widać,
że szkoła trwa, żyje, że mamy wciąż chętnych. Dzieciaki są fantastyczne – mówił
Suszka. Dodał, że dzieci z przedszkola nie tylko uczestniczą we wspólnych
imprezach ze szkołą, ale także chodzą do jednej z klas na kółko języka
angielskiego. – Tak staramy się to wszystko łączyć, aby wyeliminować
stres, aby dzieci przychodzące do pierwszej klasy nie były zaskoczone tym,
gdzie się znajdują – mówił.
Samuel Stonawski uzupełnia elementy.
Na zapisach pojawiła się także kierowniczka przedszkola
Agata Stonawska. Przyprowadziła syna Samuela, którego – oraz jego kolegów i
koleżanki – przygotowywała w przedszkolu do tego ważnego dla nich dnia. – Staramy się w przedszkolu robić podobne zajęcia, aby
dzieci wiedziały, czego się mogą spodziewać podczas zapisów – powiedziała
naszej gazecie.
WĘDRYNIA
Od nitki do kłębka poruszały się dzieci, które rodzice
przyprowadzili we wtorek na zapisy do Polskiej Szkoły Podstawowej im.
Wisławy Szymborskiej w Wędryni. Nitka miała początek w koszyku ze śpiącym
kotkiem, a kończyła się w drewnianej skrzyni ukrywającej pluszowe kociaki –
nagrody dla przyszłych pierwszoklasistów.
Zanim dzieci dotarły do celu, musiały przejść po nitce, a
raczej wstędze wijącej się po podłodze od tablicy przez kilka przystanków – stolików
z zadaniami. Podobnie jak w innych szkołach sprawdzano podstawowe umiejętności
liczenia, rozpoznawania kolorów, kształtów, orientacji przestrzennej, logicznego
myślenia. Dzieci składały także puzzle, umieszczały w gniazdkach jajka, wiązały
sznurówki baśniowemu kotu w butach.
Adelka przy pracy na tablicy.
Przewodniczką dzieci była nauczycielka Halina Veit-Podola. Z
kącika przyglądała im się i robiła notatki psycholog szkolna Barbara Kiedroń. Na
czym polegało jej zadanie? – Moje spostrzeżenia służą przede wszystkim
nauczycielom. Notuję, nad czym można by popracować, z nauczycielkami
przygotujemy razem przed rozpoczęciem roku szkolnego plan, jak z którym
dzieckiem pracować – powiedziała „Głosowi”.
Monika Suškowa przyszła do zapisów z córką Natalką. Sama
uczęszczała w dzieciństwie do szkoły w Łomnej Dolnej, lecz wybór wędryńskiej
placówki był dla niej oczywisty. – Mieszkamy tutaj, córka tu chodziła do
przedszkola, nie zastanawialiśmy się nad inną szkołą. Przed zapisami Natalka
miała trochę tremę, ale zadania były związane z farmą, ze zwierzętami, a to ona
bardzo lubi, więc trafiły jej do gustu – cieszyła się pani Monika.
Natalka Suška układa jajka.
Kolejną zapisaną dziewczynką była Adelka Wittwarowa, którą
przyprowadziła jej opiekunka Kateřina Lipkowa. Dziewczynka wychowująca się w
rodzinie zastępczej mówi po czesku, lecz bez trudu rozumiała polskie polecenia
dotyczące wykonywanych zadań. Czeski jest także językiem ojczystym pani Kateřiny.
W rozmowie z „Głosem” wyjawiła powody, dla których wybrała dla Adelki polską
szkołę w Wędryni.
– Mój mąż ma narodowość polską, tutaj spędził swoje lata
szkolne. Chodziła tu córka, która teraz jest w Polskim Gimnazjum, chodzi druga.
Powodem jest także indywidualne podejście do ucznia. Adelka potrzebuje bardziej
indywidualnej pracy, sąsiednia czeska szkoła jest dla niej za duża.
– W tym roku szkolnym pierwsza klasa liczy 22 dzieci, to
jest bardzo dużo. Do zapisów powinno przyjść czternaścioro dzieci, lecz
dokładna liczba będzie wiadoma po ich zakończeniu – powiedział „Głosowi”
dyrektor Krzysztof Gąsiorowski. Zapisy w Wędryni odbędą się także w środę.