Z REDAKCYJNEJ POCZTY: Bogaty we wrażenia schyłek wakacji | 07.09.2025
         
Ostatnie
trzy dni wakacji członkowie MK PZKO w Wędryni spędzili w
historycznym Sandomierzu i okolicy. Organizowanie wycieczek to już długoletnia
tradycja. Dla uczestników jest to forma wynagrodzenia za całoroczną pracę, a
zarazem jest źródłem bogatych informacji historycznych. 
   Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
 To była udana wycieczka Fot. Piotr Krzywoń
 
	
Organizacją i przygotowaniem zajmuje się członek naszego zarządu Michał Szczotka wraz ze swoim niezawodnym kolegą z Warszawy Andrzejem Zawistowskim. Nasze przeżycia, przygody w niepowtarzalny zposób opisała w swoim wierszu uczestniczka wycieczki, członkini naszego zespołu teatralnego Irena Filipek.
	
	
	Z rana
pakowanie, gwar w autobusie,
	Boguś już
nalewa – cytrynówka w szusie.
	Pierwszy
toast poszedł za zdrowie drużyny,
	a niektórzy
wyciągają przygotowane „swaczyny”.
			
			Na początek
Chęciny – ruiny zamczyska,
			tu z każdego
kamienia historia tryska,
			Choć z zamku
ruiny, legenda tu żyje,
			a pośród murów
średniowieczna historia się kryje.
			
			Potem Oblęgorek
– dwór Sienkiewicza.
			W ogrodzie
drzewa, a w środku kronika życia.
			Zegar już
nie tyka, ale pióro wciąż się błyszczy,tu każdy
przedmiot opowieść swą piszczy.
			Trylogia na ścianach,
nagrody w kredensie,„To pisał ten, co walczył... i wierzył
w zwycięzcę”.
			
			W
Sandomierzu czeka bruk stary jak świat,
			gdzie każdy
kamień zna jakiś sekret  sprzed lat,
			Spacer po
rynku, ratusz i zamek,
			I szybko nad
Wisłę, bo zbliża się ranek.
			
			A Wisła
spokojna, w mroku się lśni,
			tu kończył
się kiedyś cień rosyjskich dni.
			Granica
sprzed wojen jak fatamorgana,
			Historią
dawną, została porwana.
			
			Dzień drugi –
Krzemionki – kopalnie z epoki,
			gdzie kamień
się błyszczy jak skarb pod obłoki.
			Zeszliśmy do
wnętrza, jak dawni górnicy,
			a potem
zakupy, te już na ulicy.
			
			 Opatów
przywitał nas cicho z pokłonem,
			bazylika jak
fort – z kamienia z ikonem.
			A potem
piwnice – chłodne tajemnicze,
			z historią,
która kryje się w każdej uliczce.
			 Kupcy tam
trzymali wina, sól i zboże,
			dziś turysta
z przewodnikiem wędruje w pokorze.
			
			Wieczorem znów
Sandomierz,
			lecz całkiem inaczej,wąwóz
królowej w świetle gwiazd i latarek.
			Cisza tam mówi,
drzewa szepczą cienie,
			a w duszy coś
mięknie – może wzruszenie.
			
		Wieczorne
pogaduszki – tu śmiechu bez końca,
		choć noc już
zapadła, wciąż brak było końca.
		
		Dzień trzeci
– powrotny, ale zmieńmy trasę,
		i zobaczmy
Łańcut – pałac, który ma klasę.
		Zamek jak z
bajki, pokoje przepiękne,
		złoto na
ścianach i zasłony miękkie.
		W salach
echo tańców, szepty dawnych rozmów,
		tu historia
nie śpi, lecz żyje wśród ozdób.
		
		Na koniec
znów autobus – i śpiewy, i żarty,
		cytrynówka w
ruch i nowe toasty,
		za zdrowie
kierowcy, za pogodę ducha,
		za wesołą
grupę z buziami od ucha do ucha.
		
		Trzy dni minęły
– lecz wspomnienia zostaną,
		jak zdjęcia
w albumie, co z serca nie znikają.
		Bo z PZKO
każda wycieczka, to przeżycie niezapomniane,
		i już cieszymy
się, co za rok zostanie przygotowane.
		
		
		Chciałbym w imieniu
wszystkich uczestników wycieczki i zarządu koła serdecznie podziękować za
wsparcie finansowe, które otrzymaliśmy z Funduszu Rozwoju Zaolzia Kongresu
Polaków w RC. Jestem przekonany, że środki finansowe, które otrzymaliśmy nie
poszły na marne. Są dla nas motywacją do dalszego działania dla dobra całego
naszego społeczeństwa.
		Bogusław
Raszka, MK PZKO w Wędryni