Z REDAKCYJNEJ POCZTY: Wspomnienia z okazji 150-lecia Polskiej Szkoły Ludowej w Piosku | 19.06.2024
Jestem
wnuczką Pawła Lipki, który w latach 20. ubiegłego wieku uczył w Piosku i na
Bagińcu. Mieszkaliśmy razem z dziadkiem i babcią, więc coś z ich
opowiadań pamiętam.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Paweł Lipka, bohater wspomnienia. Fot. ARC
Moja
mama urodziła się w 1922 r. właśnie w tej szkole, gdzie dziadkowie mieszkali w
mieszkaniu dla nauczyciela. Wspominała, że dziadzio chodził piechotą w każdą
pogodę – kiedy padało czy śniegu było do połowy pasa za swoimi uczniami na
Baginiec. Dla dziadzia dużą satysfakcją było, iż sporo jego uczniów osiągnęło
wysokie posady czy ministerskie miejsca w rządzie w Polsce.
W
późniejszym okresie pracował jako nauczyciel w Jabłonkowie. Oprócz pracy
pedagogicznej angażował się w sprawy narodowościowe i polityczne Jabłonkowa,
gdzie w krótkim czasie sprawował urząd burmistrza miasta. Był również
długoletnim kronikarzem miasta. Założył i przez 14 lat dyrygował Chórem
Niewiast Katolickich w Jabłonkowie. Z jego inicjatywy założono w Jabłonkowie
harcerstwo.
Miał
wielki wpływ na nasze dalsze życie. Byliśmy wychowywane tak, by nie przynieść
dziadkowi wstydu. Dziadek grał na skrzypcach, lubił wędrówki po górach, nie
były mu obce sprawy sportu. Dążył do wybudowania schroniska i kaplicy św. Anny
na Kozubowej. Był członkiem „Beskidu Śląskiego”.
Na pewno
wielką radość sprawiłaby dziadkowi sukcesy mojej siostry Krysi Mruzek, której
chyba nie trzeba przedstawiać. Poszła jego śladami jako nauczycielka gry na
skrzypcach, wychowawczyni i założycielka kapel ludowych, pasjonatka i
krzewicielka ludowych pieśni.
Kiedy
wybuchła II wojna światowa, na podstawie donosu jednego z obywateli
miasta, iż dziadzio jest polskim nauczycielem, został aresztowany, a następnie
wywieziony do obozu koncentracyjnego Oranienburg, a następnie do Buchenwaldu.
Na więźniach przeprowadzano tam doświadczenia. Udało mu się przeżyć obóz i
niesamowicie wymizerowany, z podupadłym zdrowiem powrócił do domu.
Po
wojnie radzono mu, by świadczył przeciwko donosicielowi, jednakże on, będąc
chrześcijaninem, odmówił, mówiąc, że zemstę pozostawia Bogu. Leczył się w
Sanatorium w Jabłonkowie, gdzie później pracował. Zmarł w 1956 r.Ja
osobiście byłam na festynie w Piosku przed 50 laty, gdy szkoła obchodziła
jubileusz 100 lat istnienia.
Wypada
podziękować organizatorom niniejszego jubileuszu za trud i wysiłek przy
zorganizowaniu tej imprezy, jak i pożyczyć członkom PZKO dalszych wspaniałych
imprez. Cieszy mnie fakt, iż jest pielęgnowana pamięć o tej placówce
edukacyjnej, która była ostoją polskości na tych terenach, a smuci, że nie ma
już w Piosku polskiej szkoły.Łza
kręci mi się w oku i serce mnie boli, kiedy przejeżdżam wokół budynku już byłej
polskiej szkoły.
Danuta
Szkatułowa