poniedziałek, 6 maja 2024
Imieniny: PL: Beniny, Filipa, Judyty| CZ: Radoslav
Glos Live
/
Nahoru

Zaolziacy w wiedeńskim wywiadzie Stragan | 18.11.2018

Obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości i wspominamy także tych, którzy walczyli w różnych okresach za Polskę i polskość. Formy walki jednak nie zawsze musiały być zupełnie jawne, o czym mówi historia Zaolziaków w organizacji podziemnej.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Pamięć o siatce wywiadowczej Stragan wciąż żywa. Na zdjęciu fragment wystawy w Cieszynie. Fot. ox.pl

To historia niejednej rodziny, a dramat dziesiątek zaolziańskich rodzin. Grupa wiedeńska wywiadu Armii Krajowej Stragan, do której należeli Zaolziacy, obejmowała bardzo szeroki obszar – od Bawarii, przez Protektorat, Hanower, Górny Śląsk, Zaolzie, Brunszwik aż po Słowację. Tak szeroki obszar wymagał dużej liczby kontaktów i dobrego kierownictwa. Dowódca grupy wiedeńskiej Jan Mrózek i zastępca Władysław Gojniczek byli bardzo zdolni w kierowaniu tak ogromną grupą, pomimo że nie mieli fachowego doświadczenia z pracą w wywiadzie, to udało im się stworzyć sprawnie działającą sieć.

Jan Mrózek podbudowany chyba entuzjazmem ze współpracy z Anglią chciał stworzyć szeroki zasięg, do czego miał bardzo dogodne warunki szczególnie za granicą. Wiadomo, kogo mógł pozyskać w niemieckich fabrykach – naszych ludzi, którzy nie przyjęli Volkslisty, czyli głosili się do polskości i musieli wyjechać na prace do Rzeszy. Do współpracy z wywiadem byli zachęcani ludzie, którzy umieli dobrze po niemiecku, często zajmowali bardziej odpowiedzialne stanowiska, przez co mogli docierać do ważniejszych informacji, planów i innych materiałów.

Działając za granicą, rodziny często nie miały w ogóle świadomości o współpracy swoich bliskich z wywiadem. Inna sytuacja była na naszym terenie. Była o to trudniejsza, że ludzie się znali, wiedzieli o miejscowych polskich działaczach, którzy byli często konfrontowani z czeskimi bojówkarzami.

Lepsze warunki do czynności konspiracyjnej były za granicą. Grupa wiedeńska zbierała informacje nt. niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, o fabrykach, które produkowały np. części do rakiet, silników. Odkryto też produkcję łodzi podwodnych, które były spławiane do Morza Czerwonego. Wywiad wtedy zdecydował o ich zatapianiu. Na miejscu mieli swojego człowieka, p. Babińskiego, który umieszczał na nie ładunki wybuchowe.

W wywiadzie nie brakowało dzielnych kobiet, które zazwyczaj odgrywały rolę kurierek. Jednej z nich, Marii Magnusek, udało się dotrzeć do ważnych informacji o produkcji najnowocześniejszej broni Wehrmachtu – bomb latających V1 i rakiet V2 oraz bazy lotniczej i wyrzutni tych rakiet w Peenemünde. Jednak kiedy szef wywiadu przekazał te informacje do centrali w Warszawie jesienią 1942r., to nie otrzymał pozytywnych wieści ze strony aliantów, nie wierzyli w moc nowej superbroni. I to pomimo tego, że już w 1936 r. mieli informacje o budowie ośrodka zbrojeniowego na terenie wyspy Uznam, gdzie leży Peenemünde, a w 1939 r. brytyjska ambasada w Oslo otrzymała raport na ten temat. Wywiad Straganu musiał zdobyć bardziej ścisłe informacje. Te napływały także z naszego terenu – kadłuby do rakiet były konstruowane we frysztackim Jäcklu, przetestowano je zaś na polskich obiektach cywilnych. Niemcy nazywali rakiety V1 latającymi bombami. Były one połączeniem samolotu i pocisku, umożliwiały niszczenie na duże odległości. Przykładowo, 1000 rakiet bombardowało Wielką Brytanię. Dopiero jednak w 1943 r. Brytyjczycy zrealizowali nalot na fabrykę (tzw. Operacja Hydra), zbombardowali jednak ośrodek produkcyjny ulepszonych rakiet V2, a rakiety V1 nadal bombardowały (ogólnie 6000 rakiet, w 1945 r. jeszcze 1200 sztuk wystrzelono z Uznamu).

Lucyna Żyła

Cały artykuł w ostatnim, papierowym wydaniu gazety. 



Może Cię zainteresować.