– To zupełnie nowa inicjatywa, której w naszej szkole jeszcze nie było. Ma ona na celu przybliżenie polskiej kultury, języka polskiego i gwary cieszyńskiej czeskim uczniom oraz pogłębienie wzajemnych relacji poprzez współzawodnictwo – przybliżyła „Głosowi” pomysłodawczyni tej imprezy, wicedyrektorka „handlówki” i nauczycielka języka polskiego Beata Hupka. W koordynowaniu tej premierowej imprezy pomagały jej trzecioklasistki Liwia Woźniak i Aneta Sikora.
– W czym jesteśmy tacy sami, a w czym inni? – zastanawiały się dziewczęta. – Na pewno różni nas kultura, wychowanie, które wynika z tego, jakie korzenie ma dana rodzina. Jesteśmy w tym samym wieku, mieszkamy wszyscy w tym samym regionie i to z kolei nas łączy. Natomiast zainteresowania mamy z pewnością każdy inne i to niezależnie od tego, czy na co dzień mówimy po polsku, gwarą czy po czesku – stwierdziły Liwia z Anetą.
Rywalizacja odbywała się w pięciu dyscyplinach, które wymyślili i prowadzili polscy uczniowie. Był konkurs „Co to za melodia?”, w której młodzież zgadywała nazwy polskich hitów i wykonawców, quiz dotyczący osobistości polskiej historii, kultury i polityki, szukanie polskich odpowiedników do czeskich słów, rozpoznawanie rzeczy z zawiązanymi oczami pn. „Wyszło szydło z worka” oraz konkurs „Co mosz w gymbie?”, w którym po omacku kosztowano polskich smakołyków. Dodatkową atrakcją był pokaz typowych polskich wróżb andrzejkowych.
Zaraz z samego rana zaliczyli wszystkie dyscypliny konkursowe czwartoklasiści. Potem przyszła kolej na ich młodszych kolegów. – Nie jest to trudne, tylko mylą nam się trochę słowa „po naszymu" ze słowami polskimi. Problem polega na tym, że czasami brzmią podobnie, a coś innego znaczą – stwierdziła Nikol Frodlowa, uczennica jednej z czeskich klas maturalnych. Przyznała, że z gwarą spotyka się u dziadków, a także jej przyjaciel mówi po polsku oraz „po naszymu”.
Za raczej łatwą uznał zabawę z językiem polskim i gwarą również Lukáš Nieslanik. – Ten konkurs nie jest specjalnie trudny, skoro mieszkamy tutaj na pograniczu. Wiele słów znam od rodziców, bo mój ojciec pochodzi z Gródku i uczęszczał do polskiej szkoły. Lubię Polskę i lubię też mówić po polsku – przekonywał.
Środowy dzień projektowy okazał się dobrą alternatywą do siedzenia na lekcji. W jego trakcie wielu czeskich uczniów przekonało się o tym, że język polski nie jest taki straszny, choć istnieje w nim wiele słów, których znaczenie budzi wątpliwości. Z kolei polska młodzież przekonała się o tym, że znajomość dwóch kultur i dwóch języków jest atutem, którego wartość na co dzień nie zawsze potrafią docenić.