Ostatni dzień kwietnia to pora, by postawić maja, lub też „moja” czy „majkę”, jak to niektórzy nazywają. „Moja”, bo ma stać na pierwszego maja. W czwartek wieczorem w Bukowcu w obrębie Kemplanadu taka impreza miała miejsce już po raz ósmy, jak podaje Mirosław Łysek, miejscowy strażak. – Czasami stoimy za barem, czasami mamy inną rolę. Ale moja stawiamy co roku – informuje Łysek „Głos Ludu”.
– Robimy to, by widać nas było po stronie polskiej, czeskiej i słowackiej, na Ukrainie, w Rosji i w Niemczech. Faceci będą pokazywać swoją siłę, a dziewczyny będą im kibicowały – przemawiał wicewójt Bukowca, Josef Byrtus. Obecna była również wójt Bukowca, Monika Czepczor, która zainaugurowała imprezę.
– Bywam tu często, bo prawie zawsze było palenie czarownic. Ale jakoś z tego zrezygnowano w tym roku. Szkoda – mówi Radim Bojko, mieszkaniec Bukowca.
W trakcie można było zjeść kiełbaskę z grilla, napić się piwa czy śliwowicy i porozmawiać z przyjaciółmi. Do akompaniamentu grał zespół „Galax”, więc można było też potańczyć.