W sobotę w Wędryni, przy „Czytelni”, podobnie jak w wielu innych miejscach naszego regionu, stanął tradycyjny „moj”. W zeszłym roku nie udało się go zorganizować, a w tym roku omal nie doszło do powtórzenia sytuacji.
Na szczęście „moj” się pojawił, a to za sprawą… dziewczyny. – Zawsze była to taka nasza tradycja. Rok temu się nie udało, w tym też się nie zapowiadało, żeby do tego doszło, więc w piątek rano powiedziałam sobie, że coś z tym trzeba zrobić – mówiła „Głosowi Ludu” Weronika Zemene, inicjatorka tegorocznego stawiania „moja”, a na co dzień uczennica 2 klasy polskiego gimnazjum w Czeskim Cieszynie.
Z pewnymi oporami i trudnościami, gdyż rzecz działa się niemal w ostatniej chwili, ale w końcu pomocy udzielili niektórzy członkowie Klubu Młodych, wędryńskich Gimnastów jak również miejscowi strażacy, którzy od kilku lat organizują równolegle z „mojem” palenie czarownic. W sukurs Weronice przybyli także koledzy i koleżanki ze szkolnej ławy, niektórzy nawet z rodzicami.
Zdjęcia w galerii pod artykułem autorstwa Weroniki Zemene, Wojciecha Raczkowskiego i Romana Zemene.