środa, 30 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Balladyny, Lilli, Mariana| CZ: Blahoslav
Glos Live
/
Nahoru

Z wizytą u młodej poetki z Zebrzydowic | 06.02.2016

Ewelinę Szuścik (z domu Witalis), poetkę z Zebrzydowic i niestrudzoną ambasadorkę śląskocieszyńskiej gwary, można spotkać na wielu imprezach folklorystycznych i konkursach gwarowych.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Ewelina Szuścik. Fot. ARC

Poznajemy się na finale konkursu gwar „Po cieszyńsku po obu stronach Olzy”, gdzie przychodzi z córką Amelią, finalistką. – To, że moji dziecka wygrywajóm taki kónkursy, uż mie tak nie cieszy – mówi z przekorą, kiedy tydzień później spotykamy się w jej domu w Zebrzydowicach, i zaraz wyjaśnia: – Óni pozbiyrali uż wszecki możliwe nagrody, a jo by chciała, coby insze dziecka też brały w takich kónkursach udział i coby coroz wiyncej dziecek rzóndziło po naszymu.

To właśnie Ewelina Szuścik: zachowanie tradycji i gwary bardzo leży jej na sercu i nawet promowanie swojej twórczości traktuje nie jak promowanie własnej osoby, ale gwary właśnie, pięknej cieszyńskiej mowy i naszych tradycji. Te wartości wyniosła z domu, z  cieszyńskich Pastwisk. Jak mówi, w jej rodzinnym domu „rzóndziło sie jyny po naszymu”. Gorzej było w szkole, gdzie „miastowe” dzieci wyśmiewały tych, co mówili gwarą, a nauczyciele też nie patrzyli na to przychylnym okiem. Ona jednak gwary nigdy się nie wstydziła, chociaż swoje pierwsze wiersze pisała po polsku i trwało dosyć długo, zanim stwierdziła, że łatwiej i pełniej potrafi wyrazić myśli i uczucia w gwarze.

Polski mnie ogranicza

– Wiersze pisałam „od zawsze”, ale zwykle leżały w szufladzie. W końcu kiedyś tata zachęcił mnie do wzięcia udziału w konkursie sztuki nieprofesjonalnej im. Emilii Michalskiej. Wysłałam swoje wiersze – wtedy jeszcze pisałam tylko po polsku. Nie przyznano mi żadnej nagrody, ale zostałam zaproszona na imprezę finałową. Atmosfera, która tam panowała, bardzo mi się spodobała i postanowiłam nie poddawać się, tylko pisać dalej – opowiada. Rok później w konkursie otrzymała pierwsze miejsce, za wiersz pisany po polsku. – Ale nie dało mi to spokoju, potem przerobiłam go na gwarę – dodaje szybko. Później jeszcze kilkakrotnie wyróżniono ją w tym konkursie, nadal wysyłała tam głównie wiersze w języku polskim, także dlatego, że jurorom ciężko jest oceniać poezję gwarową, kiedy jej wierszy nie mają z czym porównać. W ubiegłym roku dostała nagrodę specjalną w konkursie „Cieszyńska mozaika”, za wiersz pisany gwarą. Teraz pisze głównie „po naszymu”.

– Żałuję, że od początku nie byłam w swojej twórczości bliżej gwary – mówi. – Teraz widzę, że pisanie w języku literackim mnie ogranicza. Często, kiedy piszę po polsku, nasuwa mi się jako pierwsze słowo gwarowe, a ten polski odpowiednik akurat mi nie pasuje, nie oddaje tego, co chcę powiedzieć – wyjaśnia

W 2014 roku Ewelina Szuścik wydała swoją pierwszą książkę: „Ziymia roztomiło”. Biorę do ręki niewielką książeczkę. Od pierwszej strony do ostatniej pisana jest „po naszymu”. Są tu wiersze: o cieszyńskiej ziemi, cieszyńskiej mowie, domu rodzinnym, bliskich osobach, a także – tradycjach regionu: strzigach, utopcach, dawnych zwyczajach. Są gawędy, na przykład: „Jak utopiec flintkorza moresu nauczył”, „O chytaniu ryb”, „Idymy na bażanty”. Są teksty, które pisała dla zespołu „Kończaneczki”: piosenki i gawędy.

Cały artykuł w ostatnim drukowanym wydaniu gazety.



Może Cię zainteresować.